Słowa lekarza brzmiały jedno znacznie. Że mogę iść do kurwy nędzy zobaczyć to co zrobiłem dziewięć miesięcy temu. Wchodząc zobaczyłem Alice która trzymała małego zakrwawionego potworka. Po raz pierwszy nie brzydziłem się dotknąć krwi. Dostałem fartuch i Avalon. Nie wiedziałem co zrobić, wziąłem ją na ręce i po chwili zwróciłem pielęgniarce iż czułem że schodzę z tego świata. Kilka minut mnie próbowali obudzić i dali radę. Ogarniałem co się dzieje. Na sali stała mama i tata, teraz ja jestem mamą i tatą. Raczej tylko tatą. Kurwa jestem rodzicem małej dziewczynki! Chciałem zrobić jeszcze jedną próbę, ale jej nie było na sali. Od razu wypytywałem każdego gdzie ona jest, ale teraz już wiem że niemowlęta są w inkubatorach. Cenna lekcja życia dla pana Biersack'a. Poszliśmy z Ash'em do tych inkubatorów. Dostałem kod, gdzie leży moja malutka księżniczka. Ma usta po mamie, mam dwa lachociągi w domu.
Dwa dni później
Mała mama i mała córka leżały sobie w łóżeczku, a duży przystojny tata siedział na fotelu i przyglądał się swojej kobiecie i córeczce, kiedy naszą sielankę przerwał gruby dziadek i niska babcia, chyba pójdę piętro niżej do psychiatry. Przyszedł również do nas wujek Ashley. Ale chuja teraz tatuś chcę córeczkę. Kiedy wziąłem ją do ręki poczułem między nami nierozłączalną więź. Dałem komuś życie. Ave mój wacku, ave. Nie chciałem jej oddać, jest kochana i nie marudzi. Jeszcze do nikogo nie czułem takiej sympatii i więzi jak z nią. Coraz częściej zdaje sobie sprawę że moje serce bije tylko dla niej. Nie powiem nie jest małą dziewczynką. Mierzy 63cm jeszcze tylko 130 i będzie jak tatuś.
Teraz kolej wujcia Ash'a na potrzymanie mojej kochanej niuni. Wyszedłem z Jinxx'em na fajkę.
- Stary jak się czujesz jako tata, kto by pomyślał że najmłodszy będzie ojcem - nie wiem co mam mu odpowiedzieć, czy skakać ze szczęścia.
- Jeszcze kurwa nikogo aż tak bardzo nie kochałem jak jej - odlatywałem w chmury kiedy o niej myślałem.
- Pedofil - oboje się z tego śmialiśmy.
Ashley
Nie wiem jak sie sprawdzę jako wujek, ale kiedy wszedłem na salę tam leżała Alice z małą kobietką na rękach. Wziąłem ją na rączki i delikatnie przycisnąłem do piersi i spojrzałem w te błękitne gały. Jezus Maria, jakim ja jestem szczęściarzem że mogę mieć taką siostrzenicę. Nagle przychodzi ginekolog z pielęgniarką.
- Dzień dobry pani Colide. Chciałem sprawdzić w jakim stanie jest pani wagina, pani pielęgniarka musi obejrzeć stan panny Avalon - więc muszę wyjść. Kiedy wychodziłem z sali zastałem Andy'ego które się kierował do sali.
- Andy, nie wchodź! Sprawdza teraz, wszystko i może jeszcze dzisiaj pójdziemy do domku - uśmiechnął się i usiadł obok mnie na krzesełkach.
Siedzieliśmy jakieś 30 minut kiedy wyszedł doktor zaczął mówić wszystko stanie malucha i Alice, jednak wróci dzisiaj wieczorkiem do domku. Andy i Alice nawet nie wiedzą że od 3 dni trwa remont i kupowanie mebli dla Avalon. Kupiliśmy zajebistą kołyskę i łóżeczko, wózek oczywiście też jest. Tylko musimy odizolować Crow'a i Famme od niej bo może się źle stać, ale o tym jeszcze pomyślimy. Więc ja będę musiał jechać do domu bo Jake i CC chcą zobaczyć małą a ekipa dekoracyjna przyjedzie. i ktoś musi tego wszystkiego dopilnować. Ja im muszę pomóc. Plan tego wygląda tak nad łóżeczkiem będą fluorescencyjne literki układające się w AVALON czyli z dużych liter. Łóżeczko będzie różowe, a w nim będzie czekał Albert w czarnym ubranku. Myślę że Andy'mu to przypadnie do gustu no i oczywiście Alice. Nawet poprosiłem producentów żeby zrobili smoczek z BVB. Tylko ktoś musi dopilnować żeby ten pindol nie wyszedł czasem ze szpitala.
Kiedy dojechałem zastałem lekki rozpierdol, ale do ogarnięcia. Alice dostałaby szału, dlatego Sammi i Ella z nami nie mieszkają. W tym domu wytrzymają ludzie z cierpliwością Buddy bo inaczej kiepsko. W ogródku czekał wielki Miś w spódniczce który trzymał datę urodzin i imię malutkiej. Pocieszę Andy'ego że czekają go nieprzespane noce i trzeba będzie ograniczyć palenie. Nie wyobrażam sobie tego żeby został na Avalon sam na noc. Na pewno Alice będzie chciała iść się napić z Ellą i Sammi dziewięć miesięcy bez alkoholu i fajek. Ja bym umarł w butach. Oczywiście wstawiłem do lodówki zgrzewkę piwa na prezent dla Alice. Oczywiście piła piwo bo to pomaga, ale nie za dużo.
- Te prac e długo będą trwać - spytałem pełen nerwów i entuzjazmu.
- Wie pan, jak to pytanie będzie powtórzone po raz setny to myślę że do jutra ich nie skończymy - na przyszłość mam nie zadawać tylu pytań.
- Postaram się juz tak nie robić, ale na serio jak już nie będę zadawał pytań to ile to potrwa - jak mi zaraz zapierdolą wiertarką to będę wiedzieć ile mam lat - Może ja pojadę po torty.
- Prawidło i nie wracaj przez jakieś trzech do pięciu godzin - czuję sie urażony, Andy też tak do mnie mówi.
Alice
Wreszcie zobaczy swój dom, jeszcze nigdy tak się nie cieszyłam. Obydwie jesteśmy zdrowe. Pomijając to że rozpierdala mi cipkę to jest spoko. Ale mniejsza mamy pozwolenie wyjechać dopiero o 19 ze szpitala. Avalon w ogóle nie marudzi i jest kochana. A teraz widzę że Jinxx będzie niespotykanie wspaniałym ojcem. Bardzo jest opiekuńczy w stosunku do Alice. Teraz ten kto powiedział że rockmeni to źli ludzie to sie grubo mylą. Próbowałam dzisiaj wstawać z łóżka i udawałam że mnie nic nie boli. Ale doktor mówi że jak coś będzie nie tak mamy bezzwłocznie pojawić się u niego w gabinecie. Na razie to ja marze tylko o powrocie do domu. Jestem ciekawa jak będzie sie czuła w domku. Tylko nie mamy mebli dla dziecka, ale jutro się tym zajmiemy. Tak czy tak nie będę spała tej nocy. Ale coś ma po mnie. Wpierdala jak dzika.
Przyszła godzina 19 Andy zaczął nas pakować. Nie mamy wiele bagaży tylko Torbę średnich rozmiarów. Andy jeździ do domu aby się przebrać i w ogóle. Ciekawe czy ten dureń dzisiaj będzie jechał powoli. Szczerze mówiąc boję się jechać szybko z dzieckiem. Ale daleko do domu nie mamy daleko więc powinien być ostrożny.
Nie powiem jaka była podróż bo nie ma co opisywać, ale w domu jest co. Nie wiem co im odbiło, ale chwała im. Na ogrodzie czekał miś z imieniem i datą urodzenia maluszka. W domu pełno balonów wypełnionych helem. Ale nie spodziewałam sie jednego że zrobili remont naszego pokoju. Odcięli kawałek i stworzyli tam pokój dla dziecka. Nad kołyską wisiało jej imię do tego świecące w ciemności. W łóżeczku czekał na nią Albert. Najlepszy prezent na świecie, nawet kupili nam nowe łóżko z zasłoną. Zasłona nam się nie przyda przez 10 tygodni. Czyli Przez te 70 dni Andy będzie waleniem.
CDN...
Macie juz wpisa harpie wy jedne :*
Teraz kolej wujcia Ash'a na potrzymanie mojej kochanej niuni. Wyszedłem z Jinxx'em na fajkę.
- Stary jak się czujesz jako tata, kto by pomyślał że najmłodszy będzie ojcem - nie wiem co mam mu odpowiedzieć, czy skakać ze szczęścia.
- Jeszcze kurwa nikogo aż tak bardzo nie kochałem jak jej - odlatywałem w chmury kiedy o niej myślałem.
- Pedofil - oboje się z tego śmialiśmy.
Ashley
Nie wiem jak sie sprawdzę jako wujek, ale kiedy wszedłem na salę tam leżała Alice z małą kobietką na rękach. Wziąłem ją na rączki i delikatnie przycisnąłem do piersi i spojrzałem w te błękitne gały. Jezus Maria, jakim ja jestem szczęściarzem że mogę mieć taką siostrzenicę. Nagle przychodzi ginekolog z pielęgniarką.
- Dzień dobry pani Colide. Chciałem sprawdzić w jakim stanie jest pani wagina, pani pielęgniarka musi obejrzeć stan panny Avalon - więc muszę wyjść. Kiedy wychodziłem z sali zastałem Andy'ego które się kierował do sali.
- Andy, nie wchodź! Sprawdza teraz, wszystko i może jeszcze dzisiaj pójdziemy do domku - uśmiechnął się i usiadł obok mnie na krzesełkach.
Siedzieliśmy jakieś 30 minut kiedy wyszedł doktor zaczął mówić wszystko stanie malucha i Alice, jednak wróci dzisiaj wieczorkiem do domku. Andy i Alice nawet nie wiedzą że od 3 dni trwa remont i kupowanie mebli dla Avalon. Kupiliśmy zajebistą kołyskę i łóżeczko, wózek oczywiście też jest. Tylko musimy odizolować Crow'a i Famme od niej bo może się źle stać, ale o tym jeszcze pomyślimy. Więc ja będę musiał jechać do domu bo Jake i CC chcą zobaczyć małą a ekipa dekoracyjna przyjedzie. i ktoś musi tego wszystkiego dopilnować. Ja im muszę pomóc. Plan tego wygląda tak nad łóżeczkiem będą fluorescencyjne literki układające się w AVALON czyli z dużych liter. Łóżeczko będzie różowe, a w nim będzie czekał Albert w czarnym ubranku. Myślę że Andy'mu to przypadnie do gustu no i oczywiście Alice. Nawet poprosiłem producentów żeby zrobili smoczek z BVB. Tylko ktoś musi dopilnować żeby ten pindol nie wyszedł czasem ze szpitala.
Kiedy dojechałem zastałem lekki rozpierdol, ale do ogarnięcia. Alice dostałaby szału, dlatego Sammi i Ella z nami nie mieszkają. W tym domu wytrzymają ludzie z cierpliwością Buddy bo inaczej kiepsko. W ogródku czekał wielki Miś w spódniczce który trzymał datę urodzin i imię malutkiej. Pocieszę Andy'ego że czekają go nieprzespane noce i trzeba będzie ograniczyć palenie. Nie wyobrażam sobie tego żeby został na Avalon sam na noc. Na pewno Alice będzie chciała iść się napić z Ellą i Sammi dziewięć miesięcy bez alkoholu i fajek. Ja bym umarł w butach. Oczywiście wstawiłem do lodówki zgrzewkę piwa na prezent dla Alice. Oczywiście piła piwo bo to pomaga, ale nie za dużo.
- Te prac e długo będą trwać - spytałem pełen nerwów i entuzjazmu.
- Wie pan, jak to pytanie będzie powtórzone po raz setny to myślę że do jutra ich nie skończymy - na przyszłość mam nie zadawać tylu pytań.
- Postaram się juz tak nie robić, ale na serio jak już nie będę zadawał pytań to ile to potrwa - jak mi zaraz zapierdolą wiertarką to będę wiedzieć ile mam lat - Może ja pojadę po torty.
- Prawidło i nie wracaj przez jakieś trzech do pięciu godzin - czuję sie urażony, Andy też tak do mnie mówi.
Alice
Wreszcie zobaczy swój dom, jeszcze nigdy tak się nie cieszyłam. Obydwie jesteśmy zdrowe. Pomijając to że rozpierdala mi cipkę to jest spoko. Ale mniejsza mamy pozwolenie wyjechać dopiero o 19 ze szpitala. Avalon w ogóle nie marudzi i jest kochana. A teraz widzę że Jinxx będzie niespotykanie wspaniałym ojcem. Bardzo jest opiekuńczy w stosunku do Alice. Teraz ten kto powiedział że rockmeni to źli ludzie to sie grubo mylą. Próbowałam dzisiaj wstawać z łóżka i udawałam że mnie nic nie boli. Ale doktor mówi że jak coś będzie nie tak mamy bezzwłocznie pojawić się u niego w gabinecie. Na razie to ja marze tylko o powrocie do domu. Jestem ciekawa jak będzie sie czuła w domku. Tylko nie mamy mebli dla dziecka, ale jutro się tym zajmiemy. Tak czy tak nie będę spała tej nocy. Ale coś ma po mnie. Wpierdala jak dzika.
Przyszła godzina 19 Andy zaczął nas pakować. Nie mamy wiele bagaży tylko Torbę średnich rozmiarów. Andy jeździ do domu aby się przebrać i w ogóle. Ciekawe czy ten dureń dzisiaj będzie jechał powoli. Szczerze mówiąc boję się jechać szybko z dzieckiem. Ale daleko do domu nie mamy daleko więc powinien być ostrożny.
Nie powiem jaka była podróż bo nie ma co opisywać, ale w domu jest co. Nie wiem co im odbiło, ale chwała im. Na ogrodzie czekał miś z imieniem i datą urodzenia maluszka. W domu pełno balonów wypełnionych helem. Ale nie spodziewałam sie jednego że zrobili remont naszego pokoju. Odcięli kawałek i stworzyli tam pokój dla dziecka. Nad kołyską wisiało jej imię do tego świecące w ciemności. W łóżeczku czekał na nią Albert. Najlepszy prezent na świecie, nawet kupili nam nowe łóżko z zasłoną. Zasłona nam się nie przyda przez 10 tygodni. Czyli Przez te 70 dni Andy będzie waleniem.
CDN...
Macie juz wpisa harpie wy jedne :*