Kurwa...weekend się już skończył i muszę iść do szkoły. Tata widzi że nie chcę tam iść, ale 'Never Give In' więc się tego trzymam. Mam takie szczęście że Adam i Derek tam chodzą i zawsze mogę na nich liczyć. Ale jak zawsze te pierdolone plastiki będą próbowały różnych gierek. Tylko to jest ten strach że nie wiem kiedy coś odpierdolą.
Jak zawsze weszłam do szkoły w czarnych ciuchach, ale obowiązkowo kaptur na głowie. Nawet nie reagowałam na zachowanie tych kokieciarek tylko poszłam prosto do Adama. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym, głównie o zespole. Po jakimś czasie doszedł do nas Derek. Aż musiało to się zdarzyć, rozległ się dźwięk dzwonka na lekcję. Żadna nowość, siedzę sama ze słuchawkami w uchu. Ale spotkała mnie bardzo nie miła niespodzianka - Mitch Hardson. Od zawsze mnie wyzywał i niszczył życie. Gdyby Andrew o tym wiedział to z domu bym nie wyszła przez rok. Poczułam jak do moich oczu napłynęły łzy, ale próbowałam się opanować. Odruchowo napisałam SMS do Julii, ale jak każdy powiedziała 'nie przejmuj się' kurwa bo to takie łatwe. Dzisiaj na całe szczęście mam muzykę. Ale dopiero na ostatniej lekcji, a teraz jest długa przerwa i czekam na Julię która wspomoże mnie psychicznie. W czekaniu na przyjaciółkę nie wszystko wyszło tak jak chciałam. Podszedł do mnie ten debil,jak zawsze próbowałam nie reagować na jego tępe zaczepki.
- Co ty tu robisz szmato - spytał jak zawsze bez sensownie i chamsko.
- Wycieram podłogi, jak na szmatę przystało - odwróciłam się i próbowałam odejść od niego, ale złapał mnie za ramię i mocno przycisnął do ściany. Czułam ja do oczu napływają mi łzy.
- Takie pyskówki zostaw dla tych emosów i na przyszłość zamknij mordę - podniósł rekę a ja zamknęłam oczy czując jak mój policzek przeszywa dość potężny ból. Dotknęłam go i zorientowałam się że z miejsca bólu wypływa ciecz. Jak najszybciej napisałam do Julii czy ma może podkład, albo toner. Na szczęście nie zaprzeczyła. Czekałam nie całe 10 minut aż przyjdzie, ale ku mojemu zdziwieniu, nie pojawiła się sama. Cole szedł tuż obok niej. Stałam zakapturzona żeby nie zobaczyli co mam na twarzy. Podeszli do mnie i kapturzenie się skończyło.
- Chciałaś podkład - powiedziała odsłaniając mi twarz. Jej zdziwienie było tak duże że nie wiedziała co powiedzieć.
- Kto ci to do chuja nędzy zrobił - złapał się za głowę biedny perkusista. Od razu odpowiedziałam i czułam że mam opuchniętą twarz. Mówienie bolało nawet bardzo - A Derek i Adam wiedzą?
- Tak, ale nie chcę żebyście się bili z tym bydlakiem.
- Ale on nie może bić ciebie - powiedziała Julia pełna obaw - Idź do domu, ojciec nie zauważy - Do domu mam może 4 minuty drogi, ale oni chcą mnie podprowadzić.
Kiedy już doszłam oni poszli w drugą stronę, a ja wchodziłam do domu. Ale byłam pewna że mam chatę dla siebie. Tatuś był w domku a miał jechać do sklepu. Tylko na mnie spojrzał i wiedział że jest coś nie tak.
- A ty na twarz kładłaś tapetę kuchenną - spytał śmiejąc się, ale moja grzywka zwisała na cały policzek i po oczach nie było nawet śladu, wyglądałam jak sznaucer. Tata podszedł do mnie i przejechał delikatnie palcem po policzku, a ja cofnęłam się i zasyczałam - Co się stało?
- Nic takiego - próbowałam się uśmiechnąć, ale to za bardzo bolało.
- Takie kity to mamusi a nie mnie. Idź to zmyj - z bólem wykonałam jego polecenie. Kiedy przyszłam jego mina się skrzywiła - Kto ci to kurwa zrobił?!
- Taki...jeden - zauważył że łzy napływają mi do oczu ilekroć cokolwiek mówię.
- Dobrze wiem że nie pozwolisz mi zrobić z nim porządku więc sobie oszczędzę, ale powiedz mi jak to się stało - powoli wytłumaczyłam i teraz wiem co to znaczy nękanie. Odruchowo zaczęłam płakać i tym razem był przy mnie tata. Mocno przytulił mnie do siebie całując w czoło.
- Teraz się prześpij jutro pogadamy o tym - okrył mnie kołdrą i cichutko zamknął drzwi.
2h później
Spałam sobie smacznie kiedy obudziła mnie rozmowa taty z Cole'm?? Co on tu robi. Ta rozmowa wyglądała tak:
- Młody tylko zrób porządek z tym idiotą, nikt nie będzie bił mojego jedynego dziecka.
- Niech się pan nie boi. Jak wszystko zorganizuje, będzie miała ochronę ze strony moich ziomków i mojej.
- Wierze ci na słowo i tej rozmowy między nami nie było.
Chryste! Będę miała obstawę? Jest mi tak miło że ktoś się mną troszczy. W sumie tata zawsze reaguje nawet jak mi naskórek odpada. Cudowny człowiek.
Symulacje snu przerwała mi mama, ale przyniosła gorącą czekoladę, chipsy i pizzę. Usiadła obok dyskretnie otwierając paczkę chipsów.
- Skarbie, dlaczego tak nie ufasz ojcu. On cię kocha i dba jak o nikogo innego na świecie. Doceń to - powiedziała mama i dobrze wiem jaki on jest, znam jego plusy i minusy i to głównie przez minusy.
- Mamuś ja wszystko rozumiem, ale zrozum to że przez to że o mnie dba nie chcę mu o tym mówić - dodałam wkładając rękę do paczki chipsów cebulowych.
- Wiesz że gdyby nie życzliwość taty nie było by cię na świecie.
- Mamo ja to rozumiem, ale on jest bardzo nadopiekuńczy i to mnie doprowadza do nerwów - kocham rozmawiać z mamą bo tylko ona rozumie w pełni moją sytuację, prześladowanej.
Jak zawsze weszłam do szkoły w czarnych ciuchach, ale obowiązkowo kaptur na głowie. Nawet nie reagowałam na zachowanie tych kokieciarek tylko poszłam prosto do Adama. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym, głównie o zespole. Po jakimś czasie doszedł do nas Derek. Aż musiało to się zdarzyć, rozległ się dźwięk dzwonka na lekcję. Żadna nowość, siedzę sama ze słuchawkami w uchu. Ale spotkała mnie bardzo nie miła niespodzianka - Mitch Hardson. Od zawsze mnie wyzywał i niszczył życie. Gdyby Andrew o tym wiedział to z domu bym nie wyszła przez rok. Poczułam jak do moich oczu napłynęły łzy, ale próbowałam się opanować. Odruchowo napisałam SMS do Julii, ale jak każdy powiedziała 'nie przejmuj się' kurwa bo to takie łatwe. Dzisiaj na całe szczęście mam muzykę. Ale dopiero na ostatniej lekcji, a teraz jest długa przerwa i czekam na Julię która wspomoże mnie psychicznie. W czekaniu na przyjaciółkę nie wszystko wyszło tak jak chciałam. Podszedł do mnie ten debil,jak zawsze próbowałam nie reagować na jego tępe zaczepki.
- Co ty tu robisz szmato - spytał jak zawsze bez sensownie i chamsko.
- Wycieram podłogi, jak na szmatę przystało - odwróciłam się i próbowałam odejść od niego, ale złapał mnie za ramię i mocno przycisnął do ściany. Czułam ja do oczu napływają mi łzy.
- Takie pyskówki zostaw dla tych emosów i na przyszłość zamknij mordę - podniósł rekę a ja zamknęłam oczy czując jak mój policzek przeszywa dość potężny ból. Dotknęłam go i zorientowałam się że z miejsca bólu wypływa ciecz. Jak najszybciej napisałam do Julii czy ma może podkład, albo toner. Na szczęście nie zaprzeczyła. Czekałam nie całe 10 minut aż przyjdzie, ale ku mojemu zdziwieniu, nie pojawiła się sama. Cole szedł tuż obok niej. Stałam zakapturzona żeby nie zobaczyli co mam na twarzy. Podeszli do mnie i kapturzenie się skończyło.
- Chciałaś podkład - powiedziała odsłaniając mi twarz. Jej zdziwienie było tak duże że nie wiedziała co powiedzieć.
- Kto ci to do chuja nędzy zrobił - złapał się za głowę biedny perkusista. Od razu odpowiedziałam i czułam że mam opuchniętą twarz. Mówienie bolało nawet bardzo - A Derek i Adam wiedzą?
- Tak, ale nie chcę żebyście się bili z tym bydlakiem.
- Ale on nie może bić ciebie - powiedziała Julia pełna obaw - Idź do domu, ojciec nie zauważy - Do domu mam może 4 minuty drogi, ale oni chcą mnie podprowadzić.
Kiedy już doszłam oni poszli w drugą stronę, a ja wchodziłam do domu. Ale byłam pewna że mam chatę dla siebie. Tatuś był w domku a miał jechać do sklepu. Tylko na mnie spojrzał i wiedział że jest coś nie tak.
- A ty na twarz kładłaś tapetę kuchenną - spytał śmiejąc się, ale moja grzywka zwisała na cały policzek i po oczach nie było nawet śladu, wyglądałam jak sznaucer. Tata podszedł do mnie i przejechał delikatnie palcem po policzku, a ja cofnęłam się i zasyczałam - Co się stało?
- Nic takiego - próbowałam się uśmiechnąć, ale to za bardzo bolało.
- Takie kity to mamusi a nie mnie. Idź to zmyj - z bólem wykonałam jego polecenie. Kiedy przyszłam jego mina się skrzywiła - Kto ci to kurwa zrobił?!
- Taki...jeden - zauważył że łzy napływają mi do oczu ilekroć cokolwiek mówię.
- Dobrze wiem że nie pozwolisz mi zrobić z nim porządku więc sobie oszczędzę, ale powiedz mi jak to się stało - powoli wytłumaczyłam i teraz wiem co to znaczy nękanie. Odruchowo zaczęłam płakać i tym razem był przy mnie tata. Mocno przytulił mnie do siebie całując w czoło.
- Teraz się prześpij jutro pogadamy o tym - okrył mnie kołdrą i cichutko zamknął drzwi.
2h później
Spałam sobie smacznie kiedy obudziła mnie rozmowa taty z Cole'm?? Co on tu robi. Ta rozmowa wyglądała tak:
- Młody tylko zrób porządek z tym idiotą, nikt nie będzie bił mojego jedynego dziecka.
- Niech się pan nie boi. Jak wszystko zorganizuje, będzie miała ochronę ze strony moich ziomków i mojej.
- Wierze ci na słowo i tej rozmowy między nami nie było.
Chryste! Będę miała obstawę? Jest mi tak miło że ktoś się mną troszczy. W sumie tata zawsze reaguje nawet jak mi naskórek odpada. Cudowny człowiek.
Symulacje snu przerwała mi mama, ale przyniosła gorącą czekoladę, chipsy i pizzę. Usiadła obok dyskretnie otwierając paczkę chipsów.
- Skarbie, dlaczego tak nie ufasz ojcu. On cię kocha i dba jak o nikogo innego na świecie. Doceń to - powiedziała mama i dobrze wiem jaki on jest, znam jego plusy i minusy i to głównie przez minusy.
- Mamuś ja wszystko rozumiem, ale zrozum to że przez to że o mnie dba nie chcę mu o tym mówić - dodałam wkładając rękę do paczki chipsów cebulowych.
- Wiesz że gdyby nie życzliwość taty nie było by cię na świecie.
- Mamo ja to rozumiem, ale on jest bardzo nadopiekuńczy i to mnie doprowadza do nerwów - kocham rozmawiać z mamą bo tylko ona rozumie w pełni moją sytuację, prześladowanej.
- Skarbie każdy rodzic jest nadopiekuńczy, więc musisz się z tym godzić dopóki nie wpędzimy się pod ziemię i ogarnij się troszkę bo reszta Biersack'ów wpadnie - wyjaśniam, ta reszta to cały nasz zespół już tyle tu przebywają że nie ma to różnicy. Nie wiem czy pamiętają jeszcze swoje nazwiska.
Kiedy już cała grupa przyszła okazało się wiele rzeczy. Raz, ten cały Mitch to niestety kuzyn Dereka do którego się nie przyznaje, no kto by się przyznał. Dwa, on jest jak lew upatrzy sobie najsłabszy cel i atakuje. Trzy, jak mu się nie postawie fizycznie, nie da mi spokoju. To trzeba opracować jakiś plan działania, ale na razie to trzeba coś zrobić z moim ryjem. Mam siniaka na pół ryjca, a blizna na pewno zostanie. Więc jutro pójdę do szkoły żeby zrobić jedno <złowieszczy śmiech>
CDN...
Bez bicia mówię nie mam weny i siły. Przez kilka szmat w moim życiu najebało mi się negatywnych uczuć. Niech dwulicowe sezonówki giną chuj ci w dupę N.G.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz