poniedziałek, 21 października 2013

4. Miazga twarzowa

Julia
Nie wiem jak ten wywiad wypadnie, skoro młoda cały czas sepleni. A to ona jest leaderem. Pan Biersack mi mówił  że musimy coś wykombinować. Makijaż permanentny załatwi sprawę siniaka, ale jej seplenienie. Powiemy że może jest po wizycie u dentysty. Coś trzeba wymyślić. Na razie to idzie do szkoły i będzie przejebane, jak znowu ją uderzy. Tylko wtedy spuszczamy tatusia ze smyczy. Albo co gorsza całe Black Veil Brides.
Ja muszę iść do szkoły, gdzie jestem podobnie traktowana, tylko chuj w tym że jestem już w liceum. Nie jestem ubrana w talent jak Avalon, czy jej ojciec. Ale jestem dobra z chemii, dlatego Młoda ma same piątki z prac domowych. Ale od jakiegoś czasu nie mogę się na niczym skupić przez jedną osobę. Taka sobie szmata Angela. To jest laska z recyklingu - plastik. Bawi się kosztem każdego napotkanego człowieka. Mną najbardziej. Ale na takich ludzi się nie reaguje chociaż nie zawsze się da.
Jak zawsze gadałam z jedyną normalną dziewczyną w tej szkole. Amy była o jakiś rok młodsza, ale za to mądrzejsza niż 6 razy Angela. Gadałyśmy o eseju z chemii. Kiedy ta odziana w krótką szmatę, ździra musiała zacząć.
- Chemia to jest między wami, Julia ty i twoja lesbijska natura zrobicie swoje. A ta mała okularnica niech idzie zapierdalać z kalkulatorem - rzekła plastikowa menda podciągając krótki, opięty lateks na nogach.
- Idź opierdol kolbę i daj mi żyć. Może w końcu ci się morda zatka, ale nic nie obiecuję - poczekajmy jakieś 2 minutki na ciętą i beznadziejną ripostkę.
- Morda smerfie. Uważasz się za bóg wie kogo, a tak na prawdę nic nie umiesz. Jesteś zerem.
- Zero jest krągłę, a ty jesteś swoją roczną z w-fu. Plaściutką jedyneczką - wstałam pociągając ją z bara. Tylko zmierzyła mnie wzrokiem i pognała w swoją stronę.
Mam takie szczęście że zaraz idę odwiedzić młodą. Tylko teraz ja się zajmę tym niedojebkiem. Nikt nie będzie krzywdził mojej małej Avalon. Idąc dość szybko, dostałam sms od Adama - "O chuj jaka akcjaka haha. Chodź szybko!"
Moje pytania były następujące: Jak, co, czemu, jakim cudem?! Mam podejść pod sekretariat, a nie iść na dwór. Tam grzecznie czekał pan B. w pozycji "Boże dopomóż" tóż obok siedzi Mitch z czerwoną chusteczką i lodem przyłożonym do nosa. Zachciało mi się śmiać, ale muszę dawać przykład idealnej lesbijki.
- Może mi pan powiedzieć jakim cudem stoimy przed gabinetem dyrekcji - spojrzał lekko zaczesując czarną czuprynkę do tyły, nabierając powietrza.
- Jak zawsze z nią zaczynał, ale olewała, ale kiedy powiedział że ma matkę szmatę która puściła się ze przestarzałym emo. Wtedy kulturalnie wyjebała trepka w kolano, pamiętając że ma glany. Kiedy grawitacja i pęknięta rzepka sprowadziły go na ziemię, jebła go w twarz...GLANEM. Ojcowskie geny - powstrzymanie śmiechu było bardzo trudne.
- Wie pan, to było do przewidzenia że prędzej czy później spróbuje go zabić - przytaknął.
- Nakrzyczę na nią, wątpie że mamusia będzie zła.
Nie zdrąrzyłam nic powiedzieć, kiedy w tle naszej rozmowy było drrrrrryn. Dołączył do nas Derek i Adam, oczywiście morda Adasia się nie zamykła. Tylko zapierdalała jak najęta. Myślę że Cole zraz się pojawi u mych stóp.
- Ma pan papierosa - nasz menadżer spojrzał spode łba i dał mi szluga - dziękuje.
- Nie ma za co, tylko skracam ci życie o 10 minut. Średnio tyle trwa stosunek więc masz jeden mniej - oboje wybuchliśmy śmiechem i wyszliśmy zapalić. Nikt z naszej paczki nie uważał to za złego człowieka. Gadaliśmy o zespole i dawał nam kilka wskazówek.
- A Avalon niech sobie nie myśli że nie będę jej katował z lekcjami śpiewu. Nie ma zlituj się, nauczę ją lekkiego screemu. Trzeba ją przygotować na fanów i wszystko.
- A ja mogę lekcje basu od pana Ash'a?
- Tu nie mów do niego na pan, jak i do mnie. Jesteś moim piątym dzieckiem, ale z tego co pamiętam wyrobiłem tylko jedno.
- Amnezja - no to czas do szkoły wrócić i zobaczyć czy już ją wypuścili. Dużo się nie myliłam, oboje mają przejebane. Młoda, za deformacje jego ryjka, a ten Mitch za bicie dziewczyn i bycie Mitchem.

Avalon
W skrócie, jak mnie ojciec z matką nie zabiją będę mistrzem. Cała piątka + tata jechaliśmy do domu. Adam nie mógł zamknąć japy i non stop rzucał bezużyteczne komentarze. I teraz będzie zebranie rodzinne czyli jednym słowem, Cała rodzina Biersacków i "Biersacków" musi pogadać o moim dzisiejszym zachowaniu. 
- Zacznijmy od Twojego kary i zachwytu godnego zachowania. Rozumiem w obronie rodziny jebnąć w pysk, ale nie butami którymi słonia powalisz - wszyscy prali z dzisiejszego teatrzyku - Ale pomyśl i nie śmiej się, gdybyś go zabiła.
- Jednego gnoja mnie na świecie?
- Ja będę w łazience topić sobie głowę w kiblu - no i beka jak zawsze
- Cole, skarbie jak możesz idź przynieś zimnej herbatki - mamusia czule poprosiła jak zawsze.
- Jeszcze pozycje skarba mi zabierze - tata drze mordę z łazienki.
- Nikt ci tego piedestału nie zabierze słonko - zazdrośnika na szczęście nie mam po nim - A tak z innej beczki wy dzisiaj na noc zostaniecie?
- To jest nasz dom więc dlaczego nie?
- Ja chyba nie mogę, mama sądzi że sypiam z Avalon - dodał Adam.
- Spróbowałbyś!
- Ty sie tam top w muszli - dodałam
- Zostańcie, robię dzisiaj pizze, a Andy jej nie zje bo się utopi!
Na prawdę, gdybym miała wybierać między biedą, ale z tymi ludźmi,a bogactwem bez nich. To wybór jest prosty. Kocham ich wszystkich.

CDN...
Mam nadzieje że wam sie podobało. Dzisiaj niestety muszę  Was poinformowac że blog będzie rzadziej z powodów kujoństwa. Dzisiaj piękna pała z języku miłości. Jestem numerem 1!

2 komentarze:

  1. Jejku swietne to uśmialam się na prawdę xD
    Czekam na kolejny Kujonie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No i dobrze Avalon zrobiła!XD Naprawdę śmieszny rozdział:D
    Czekam:*

    OdpowiedzUsuń