- Czy ty jesteś jakaś pojebana?! - Nakrzyczał na nią Andy z troską wymalowaną na twarzy. - Mogłaś się zabić, albo gorzej!
- Ja przepraszam, nie chciałam... - nie zdążyła dokończyć, kiedy przerwał jej Ash.
- Się zabić i przyprawić Andy'ego o zawał serca. - zażartował mężczyzna o damskich rysach twarzy, po czym każdy wybuchł śmiechem.
- Błagam Cię idź się połóż spać. Będę z tobą w pokoju, ale będę spał na ziemi. Niczym się nie martw i idź do łózka. - powiedział Andy co bardzo zaimponowało Alice, lubiła kiedy faceci są opiekuńczy.
Mała nic nie mówiąc pomaszerowała na górę. Na łóżku z czarną pościelą czekały na nią męska koszula w kratę i luźne, długie, czarne spodenki. Poszła znów do łazienki żeby szybko wskoczyć w swoją tymczasową pidżamkę. Kiedy przyszła do pokoju zobaczyła wybrzuszenie pod kołdrą którego wcześniej nie było. Odważnie podniosła kołdrę pod którą siedział biało-czarny kotek. Nie pytając chłopaków przytuliła go do siebie i usnęła jakby nigdy nic.
Obudził ją hałas dobiegający spod łóżka, zdziwiła się że spod łóżka odwróciła się i spojrzała na ziemię powodem hałasów okazał się Andy i Ash. Dwójka przyjaciół próbowała wyciągnąć materac spod łóżka, który się zaklinował. Alice zamiast im pomóc śmiała się z ich głupoty. Postanowiła im pomóc tylko nie miała odwagi by o to zapytać. Więc Alice sama wstała i zrobiła to co miała zrobić i chłopaki spojrzeli się na nią z nie do wierzeniem.
- Jakim cudem to wyjęłaś ten materac? - zapytał Ash który czuł się pokonany przez kobietę.
- Siła wszystkiego nie załatwisz, to się nawet w rzeczach nie materialnych sprawdza, uwierz. - powiedziała Alice ze smutkiem.
- Dobra Ash, ja cię żegnam! Nasz nowa domowniczka musi odpocząć, więc wypierdalaj spać! - rzucił Andy z pożegnalnym uśmiechem na ustach.
- Dobranoc Alice! -pożegnał się Ash po czym rzucił. - Nich Ci się koszmary śnią złamasie!
- To nie ja boję się ciemności. - pomachał ręką na do widzenia Andy i zamknął Ash'ow drzwi przed nosem.
- Pomóc Ci w czymś? - zapytała nie śmiało Alice.
- Śpij dobrze to będzie najlepsza pomoc. - uśmiechnął się zalotnie Andy. - Może ty czegoś potrzebujesz?
- Tak potrzebuję. - przytaknęła Alice. - Mogę dostać szklankę wody?
- Jasne! - Andy zniknął dosłownie na 2 minutki i wrócił z dwiema szklankami wody.
- Dziękuje i dobranoc Andy, śpij dobrze! - powiedziała już o wiele głośniej niż do tych czas.
Alice zasnęła jak aniołek, ale Andy miał z tym nie lada problem. Czuł się jak starszy brat który sie opiekuje młodszą siostrą. Nie mógł wytrzymać i wyszedł z pokoju, aby zapalić papierosa. Wyjął z kieszeni paczkę Czerwonych Marbollo i odpalił ją poza pokojem. Kiedy skończył wrócił do pokoju małej. Alice nie spała, tylko płakała w poduszkę. Andy zauważył to i zapalił światło.
- Alice! Co się stało?! - zapytał zatroskany Andy. - Czemu płaczesz?
- Płaczę bo teraz wiem że marzenia się spełniają... - rozmarzyła się chwilę. - Andy nigdy nie przypuszczałam że na świecie jest jakiś mężczyzna który szanuje kobiety, a właśnie teraz znalazłam pięciu. Nawet nie wiesz ile jedna noc z dala od domu dla mnie znaczy.
-Teraz wytłumacz mi wszystko powoli. Mieszkasz sama z ojczymem? - zapytał Andy.
- Nie mieszkam z nim i z jego bardziej popierdolonym przyjacielem. Jego przyjaciel nie ma skrupułów, kiedy jesteśmy sami chodzi nagi po domu, bije mnie, a raz nawet... - nie zdążyła dokończyć Alice.
- Wiem o co chodzi, nie musisz kończyć. - Nadeszła chwila ciszy po czym Andy rzucił. - Alice uwierz mi ja nigdy bym Cię nie dotknął bez Twojej zgody. Zdaję sobie sprawę ze ludzie są okrutni, ale nie każdy jest taki sam jak on. Jesteś dla mnie jak siostra i zawsze cie obronię i nie pozwolę skrzywdzić.
Po przemowie Andy'ego, Alice otarła łzy i przytuliła się do jego kotka, ale teraz na prawdę poszła spać. Przed jej uśnięciem Andy postanowił ją rozśmieszyć i rzucił.
- A ty mały play-boyu poczekaj aż Twoja nowa przyjaciółka wyjdzie, to wtedy pogadamy jak faceci. - Alice sie zaśmiała i wtuliła w poduszkę i na koniec wykrztusiła z siebie.
- Dobranoc Andy i dziękuje za Twoją troszkę. - Po tych słowach usnęła w ramionach z kotkiem.
- Nie ma za co kochana. - Andy się uśmiechnął, zgasił światło i poszedł spać.
CND...
".. za twoją troszkę " hehe xd
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz ;x ;)
;*