- Dobrze, zaraz będę. - powiedziała z poczuciem bezpieczeństwa i troski.
***Przed śniadaniem***
- Alice idziesz już?! - Dopytywał się Ash czekając z niespodzianką.
- Dacie mi chwilę? -zapytała wystraszona że coś złego zrobiła.
- Tak damy, ale się sprężaj! - chłopcy jej dalej nie odpuszczali i poganiali ją dalej.
Chłopcy czekali na Alice nie całe 25 minut aż w końcu chudziutka dziewczyna przyszła i wyglądała jak bogini piękności. Kiedy weszła Ash wręczył jej kopertę i wrzasnął na cały dom "niespodzianka!". Alice modliła się żeby to nie były pieniądze, nie cierpiała dostawać jałmużny od ludzi, a tym bardziej od tych na których jej zależy. Otwierała delikatnie kopertę z napisem "Dla kochanej Alice". W środku nie było pieniędzy, ale za to była kartka z napisem 'ty zaczniesz wszytko od nowa, nasza domowniczko'.
- Nie musieliście, dziękuje Wam - powiedziała przez łzy, ale szczęścia - ja na prawdę muszę wracać do domu.
- Chyba do dupy, tu jest twój dom! - powiedział Ash rozkładając talerze na stole.
- Ojczym mnie rozniesie jak sie dowie gdzie jestem, lepiej już pójdę do...
- Łazienki chyba. Głucha jesteś?! - postanowił Jake - Jak wyjdziesz z domu to posadzę Cię na karnego jeża!
- To ma być groźba? - zażartowała Alice i poczuła sie jak u siebie.
- A tak z innej beczki. Może urządzimy imprezkę na cześć nowej domowniczki? - zaproponował Ash.
- Mam jeszcze lepszy pomysł. Najpierw kurwa zjedź śniadanie! - zgasił go Andy. Po czym każdy wybuchł śmiechem i zaczęli kolejny dylemat.
- Kto robi śniadanie, zjadłbym konia z kopytami. - rzucił Ash
- Ja mogę, dobrze gotuję, tak myślę - powiedziała mało odważenie Alice. - może zjecie naleśniki - po tych słowach chłopcom aż ślinka pociekła
- Tylko nie rób sobie jaj, naleśników nie jadłem od czasu kiedy już gram w zespole. - rozmarzył się Ash.
- W zespole? Serio? - Alice zaczęła sie z nimi droczyć.
-To ty nie wiedziałaś? Jak to możliwe? - zapytał się sam siebie Jinxx
- Wiem ze jesteście Black Veil Brides jaja sobie z was robię - zaśmiała się Alice
- Ile juz nasz słuchasz? - zapytał sie Andy.
- Na tyle długo żeby sobie zrobić to - Alice pokazała tatuaż i chłopcy byli w niebo wzięci.
- Czemu cytat z New Year's Day? - rzucił zaciekawiony Jinxx
- Wiesz sama nie wiem, z tym zdaniem wiąże się wiele wspomnień. - powiedziała mała spuszczając głowę, przypominając sobie chwilę z dobrego dzieciństwa o którym już prawie zapomniała.
- Dobra robię te naleśniki bo jeszcze mi wena przejdzie - drażniła się z nimi w dalszym ciągu.
- To zrób słodkie - Ash puścił oczko po czym wyszedł z kuchni.
***30 minut później***
- To co z tą imprezą? - pyta się podniecony Ash.
- Możemy ja urządzić pod jednym warunkiem - powiedział Jinxx.
- Jakim znowu mendo społeczna? - dokuczał przyjacielowi.
- Nie sprowadzisz żadnych dziwek! - wydarł się rozłorzczony Andy.
- Sprowadzam Ciebie to wystarczy - Jak widać to Ash miał wielką ochotę na wkurwianie ludzi.
- Ash dzisiaj się pobawimy inaczej, ty sie wycofasz z pola mojego widzenia a ja cię zajebie, przy koleżance - zaśmiał się Andy.
- Dobra uspokójcie sie. Mogę zaprosić jedna osobę? - zapytała się Alice. - Dokładnie moją najlepszą przyjaciółkę Sandrę.
- Jasne spoko, tylko trzymaj ja z dala od Asha. Uwierz Sandra nie chce mieć dzieci. - zażartował sobie Jake i wyszedł dzwonić po gości, Alice poszła w jego kierunku i zadzwoniła po Sandrę.
CND...
Haha , mocny rozdzialik *_*
OdpowiedzUsuń