sobota, 31 sierpnia 2013

49. W Domu. Part Two

- Wiem ze to będzie - zacięła się na chwileczkę lekko dociskając to coś - hmm.... dziewczynka. Będą mieli państwo córeczkę, gratuluję.
- Dziękujemy - spojrzałam na Andy'ego któremu zaczęły się pocić oczy. Każdy w tym pokoju płakał oprócz pielęgniarki, nawet Ashley.
- Kto by pomyślał, dwa lata temu głupi nastolatek bez pomysłu na życie, dzisiaj przyszły ojciec małej dziewczynki - rozmyśliła się żyrafa  trzymając mnie za dłoń.
- A myśleliście już kto będzie przy porodzie - spytała Amy, ale spojrzała na Andy'ego.
- Ja nie, myślę że Wy, Ella, Sandra i to małe złośliwe musi ustalić - niech on sobie uważa.
- Ja ci dam wypłoszu. Jak będziesz niegrzeczny nie dostaniesz obiadu - Amy zaczęła się ze mnie śmiać najpierw ze mnie potem ze swojego syna.
- I tak nie umiesz gotować - wiem że to tylko riposta, kiedy obiad na stole on popierdala jak świnia to koryta.
- Dobrze to nic nie zjesz, będziesz miał większą anoreksję niż masz - każdy lał z naszej "sprzeczki" która była bardzo dziecinna.
- Mój wściekły Hobbit - pochylił się z krzesełka na którym siedział i pocałował mnie w czoło.
- Ja ci radzę żebyś spał z Killerem - kocham jego niewyparzony język.
Już nic nie powiedział tylko wytarł ze mnie ten pierdolony żel i pomógł się podnieść z łóżka.  Prosto ze szpitala pojechaliśmy na zakupy. Trzeba było zrobić jakiegoś grilla skoro moi teściowie przyjechali. Z twarzy teściowej  nie schodził uśmiech. W jej głowię było coś takiego Będę miała wnuczkę za 10 dni mam urodziny więc można powiedzieć że urodzę będąc kobietą. A propos zakupów kupiliśmy jadło dla wojska, ale ja mam smaki więc prawdo podobnie to zniknie. 
Postanowiłam pogadać z Ash'em bo tak nie może być. Chodzi smutny i bez energii życiowej. To nie jest ten sam idiota i chcę żeby wrócił. Poprosiłam go na ciemną stronę mocy. Był troszkę przerażony, ale cóż zrobić. Hobbity tak mają i nic z tym nie zrobię.
- Ash, mówisz mi biegiem co się stało! Jesteś przybity do ziemi, ni chcesz z nami spędzać czasu co jest - czekałam na odpowiedź, ale nie miałam na co czekać.
- Nie ważne i tak cie to nie zainteresuje - chciał się odwrócić i pójść, ale nie dałam za wygraną.
- Właśnie ze tak. Masz mi powiedzieć, nienawidzę tajemnic więc błagam cie powiedz bo ja też zacznę się tak czuć - jednak to na niego podziałało i nie spodziewałam sie takiej odpowiedzi.
- Odkąd zobaczyłem jaka potrafisz być delikatna i kochana. Poczułem coś do ciebie. Nie bierz tego do siebie, nie chce rozjebać twojego związku z Andy'm wiem że mu na tobie zależy - nie wiem co powiedzieć.
- Wiesz tego się nie spodziewałam, ale ja nie mogę tego olać. Musimy to jakoś ogarnąć bo między mną, a Andy'm pojawi się większe uczucie kiedy na świat przyjdzie mała bezimienna dziewczynka - inaczej nie dało się tego nazwać - Musisz to powiedzieć Andy'emu bo jak niechcący mu o tym wspomnę urwie ci jaja i powiesi na kominku jako trofeum.
- Jak jego rodzice pojadą powiem mu, nie chcę żeby Amy słyszała takie słowa z jego ust - no w sumie nie powinna.
- Wiesz dzisiaj odpuść, jutro rano go zajeżdżę wstanie w dobrym humorze więc jutro to powiedz - powiedziałam i jakby nigdy nic dołączyłam do żyrafy.
- O czym tam gadaliście - przełożył rękę tak że trzymał mnie za dłoń po drugiej stronie.
- O wszystkim i niczym. O spadku finansowym w Europie - zachichotał i podeszliśmy do kasy.
Miałam coraz większe wyrzuty sumienia. Na pewno nie myślałm jak Jenna z programu Inna, Jake Albo Matti. Tylko bałam się o Ash'a. Wiem do czego jest zdolna ta żyrafa.
Kiedy dojechaliśmy do do domu Andy wyjął z szafy fartuch dokładnie z napisem 'BEST MOM' i podał go mi. To było słodkie a za razem bezczelne. Oczywiście ktoś musiał wezwać zebranie. Tym razem to był CC.
- Czego Kuuu...rde - gdyby nie mamusia  obok było by inne słowo.
- Kazałeś nam wymyślać imiona -zaczął CC - każdy miał jedno imię na głowę.
- Ja wybrałem Elizabeth - powiedział Jinxx.
- Myślałem o Amelii - zaproponował Jake.
- A Octavia - wystrzelił CC
- Ja myślę nad Avalon - tym razem powiedział Ashley i to wpadło w nasz gust.
- A więc Avalon - Chris również przystanął na naszym wyborze.
Czyli wiem że moje dziecko nie jest bezimienne. Zaczął się grill który był tak nudny jak flaki z olejem więc nawet go nie opisuje.

CDN....
Marian wrócił, wpisy będą rzadziej z powodu nowej szkoły więc czekam na komentarze, bajo Gumisie :*

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

48. W domu

Alice
Dzisiaj ostatni dzień trasy, pierwszy raz byłam w Europie. Najbardziej mi się podobało w Polsce, cudowni ludzie. Pokazywałam się na każdym ich koncercie, aż w końcu skapowali że jestem w ciąży, ale tak czy tak dowiedzieliby się gdybym szła z nim na mieście. Wszyscy się pytali czy chłopiec, a może dziewczynka. Dowiemy się tego pojutrze kiedy pójdziemy do ginekologa. Mam sraczkę na myśl o tym. Ashley się uparł i chce jechać z nami, ja ostatnio go nie poznaje, zachowuje się przynajmniej jak mój mąż. Niech mu będzie, jak mu Andy jebnie to ogarnie swoje żądze.
To wsiadamy w samolot i lecimy do L.A. a ja tak bardzo kocham latać samolotem ze to jest pogrom. A ja muszę siedzieć przy oknie. Z moim lękiem wysokości to najlepiej siedzieć na parterze. Jeszcze Jinxx mi dokuczał leciały teksty typu Alice patrz na to, tylko nie jebnij przez okno. Wyglądało to bardzo zabawnie, po jego drwinach była bomba od Andy'ego, a u mnie beka na cały samolot.
Kiedy samolot lądował, zaczęłam rzygać, jak to ja mam w zwyczaju. Zaraz mój narzeczony dostanie jak dalej będzie się śmiał z moich odgłosów.
Już wylądowaliśmy po raz pierwszy nie mogę ustać na nogach od rzygania. Tragarz mojego ciała mnie ładnie zaniósł do samochodu potem zostawił i wrócił z kotkami w klatce. Wsiadł do samochodu położył mnie na kolanach, wyniósł mnie kiedy podjechaliśmy do domu. Wyrwałam się sama i o własnych siłach doszłam do domu. Uznałam że trzeba odsapnąć i iść spać. Wolnym kroczkiem poszłam do sypialni zdjęłam bluzkę i spodnie, przy tym zostając w samej bieliźnie. Małymi kroczkami zbliżałam się do stóp Morfeusza, aż przerwał to ktoś kogo bardzo dobrze znam. 
- Kochanie idź umyj zęby, ja tu na ciebie czekam - wstałam i szybko pognałam do łazienki. Muszę się nim nacieszyć, po porodzie nie mam nawet o palcówce przez co najmniej trzy miesiące. Kiedy wróciłam Andy leżał również w samej bieliźnie. Szybko wskoczyłam pod kołdrę dopinając się do ust chudzielca. Wpięłam ręce w jego włoski. Andy stanowczym, lecz delikatnym ruchem wrzucił mnie na siebie. W sumie jeździłam konno więc to mi nie robi. Ustami delikatnie zjeżdżałam po brzuchu i wykorzystałam moją nową umiejętność. Odpięłam zamek od spodni zębami, ale NIC WIĘCEJ. Wokalista sprytnie rozbroił zapinki od stanika. Nawet nie wiem kiedy pozbył się bielizny. Bokserki z Batman również poszły w odstawkę. Kiedy z moich ust zaczęły wychodzić dziwne dźwięki drzwi zostały otwarte. Jak zawsze myślimy że to Ashley i patrzymy w stronę drzwi żeby go wygonić, ale tym razem to nie Ashley. Tylko pan i pani Biersack. Szybko zeszłam z mojego mężczyzny.
- Cześć mamo - myślałam ze buchnę śmiechem, on był taki zawstydzony.
- Dzień dobry, pani i panu - Amy krzywo na mnie spojrzała.
- Daruj sobie, już nie jestem PANI tylko, mama. Ale rodzinny uścisk zrobimy, jak się ubierzecie - teraz ja się zawstydziłam a z jednej strony jestem prze szczęśliwa. Wreszcie mogę do kogoś powiedzieć 'Mamo'
Narzuciliśmy ciuchy i jak burze pognaliśmy na dół. Andy rzucił się w ramiona Amy, zaraz potem pognał do Chrisa. Amy spojrzała na mój brzuch i się uśmiechnęła.
- A wiecie co to będzie - spytał zaciekawiony Chris.
- Dziecko - powiedział Andy z uśmiechem na ryjcu.
- Nie mów że nie byliście u ginekologa - krzyk matki zawsze na niego działał.
- Nie było czasu, jutro w nocy idziemy - na godzinę o której Andy miał wstać robiło mu się nie dobrze.
- Wieczorem jedziecie - zdziwił się Chris na tą wiadomość i czekał na odpowiedź,
- Nie o szóstej rano - Amy's Facepalm
- A co zrobisz jak zacznę rodzić o 5:30 - spytałam i oczekiwałam jego odpowiedzi.
- Biersack zaradzi - ile razy ja już to słyszałam.
Przy drugim spotkaniu jego rodzice okazali się super ludźmi. Gadaliśmy tak sobie, aż zaczęło ciemnieć. Jestem zmęczona podróżą i usnęłam na ramieniu Andy'ego. Wiem tyle że prze teleportował mnie do łóżeczka. 
RANO
Trzeba wstawać jechać do ginekologa. Ashley już nie spał Chris i Amy również. Wsiedliśmy w samochód i jazda. Na miejscu Andy pomógł mi wysiąść. Nie czekaliśmy długo może dlatego że byliśmy pierwsi. Miła pani poprosiła mnie abym usiadła na stole. Jak zawsze polała mnie tym płynem i dotykała mi brzucha tą wkurwiającą maczugą.
- Wie pani co będzie z naszego fasolka - spytał Andy oczekują niecierpliwie odpowiedzi.
- Wiem że to będzie....

CDN....
Jestę chuję i czekam na bezczelności w komentarzach :P Teraz idę się do łóżeczka czekać hejty i dissy. Napiszę jak mi się zachcę :P nie no żartuje powinno był za dwa dni gotowe, ale nie musi :D miłych ostatków z wakacji :*

wtorek, 20 sierpnia 2013

47. Sarenka

Alice
Mijały tygodnie, a blondynka nie dawała o sobie żadnego znaku, ale nie olaliśmy tego. Dzisiaj mamy termin na ginekologa. Andy jest po uszy zakochany we mnie i w moim brzuchu, raczej w czymś, a teraz bardziej w kimś kto mieszka w środku. Kiedy chodzą w przyległych bluzkach już widać lekkie wzniesienie, albo się upasłam. Ashley zachowuje się dziwnie w moim towarzystwie, nawet dziwnie jak na niego. Zanim pójdziemy do ginekologa Andy zwołał zebranie dzikusów. Nie mam pojęcia o co mu chodzi, ale zobaczymy.
Wszyscy zsiadli na kanapie nawet Killer, na środku pokoju stał pan Biersack. To wyglądało jak zbiórka na w-f jeszcze brakowało Andy'ego w krótkich spodenkach, a Jinxx powinien mieć okularki. Mniejsza przejdźmy do zebrania.
- No to chłopaki ja wam obwieszczam że jak trasa się skończy, muszę się najpierw zająć ważniejszą rzeczą, a wy mi pomożecie - powaga na jego twarzy sprawiała ze zaraz się zleje ze śmiechu.
- Dobra mów w jakiej - Jako-foch
- Trzeba wybrać imię dla tego pana lub pani Biersack - na ustach chłopaków w mig pojawił się soczysty uśmiech.
- Najpierw do się dowiedzcie co ono będzie mieć między nogami, a potem imię - zarządził CC.
- To dlatego młocie jebany jadę do ginekologa - delikatnie wytłumaczył co doprowadziło wszystkich do śmiechu.
- A nie jest za młody żeby wiedzieć kim jest - teraz 20 sekund Ash'a.
- Ma już cztery miesiące, ponad więc myślę ze za miesiąc powinniśmy już to wiedzieć - odpowiedział, ja uznałam że razem z Ellą, tak Ella przyjechała. Pójdziemy sobie na dobry koktajl i jakieś zakupy.
Jednak odkryłam że z nią mam lepsze kontakty niż z Sammi. Teraz spędzałyśmy czas w wybieraniu ciuchów dla ciężarnych kobiet. Ella ma dobry gust więc z nią ze sklepu nie wyjdziesz z brzydkimi ciuchami. Chodziłyśmy po sklepie i w sekundę jakaś dziewczyna się do mnie przyczepiła i zaczęła piszczeć ze to ja jestem Alice. Zrobiła sobie ze mną zdjęcie pogadała ze mną, zasypała mnie komplementami. Tylko jedno pytanie Co robisz w tym sklepie
Bracie co jej odpowiedzieć.poszłam na łatwiznę  i odpowiedziałam że dla koleżanki.
Poszłyśmy na lody pogadać troszkę, spędzanie z nią czasu sprawiało że jestem szczęśliwa.
- Jak myślisz co to będzie - spytał głaszcząc mnie po brzuchu.
- Dziecko, albo żyrafa, jak przejmie geny po tatusiu - wybuchła śmiechem, przy okazji na smarkała sobie na loda - Wiesz mam to w dupie, ale ważniejsze jest to żeby było zdrowe.
- W sumie rozumiem cię. Też się modle żeby było zdrowe. Wiem jak Andy zniesie jego chorobę.
- Wiem jak zniósł moją depresję, a dziecko to dla niego będzie wszystkim - powiedziałam przesuwając ponownie językiem po zmrożonym jogurcie.
W Domu.
Pochwaliłam się Andy'emu ciuchami, wszystkie mu się spodobały, ale i tak uważa że w ubraniach, czy bez nich jestem cudowna. Jake nie był gorszy i również skomplementował swoją kobietę od stóp do głów. W jednym momencie Andy się zorientował że za 3pół godziny mamy wizytę u ginekologa. Ten czop jak zawsze w innym świecie. Pojechali z nami: Ashley, Ella, Jake i CC. Teraz Jinxx pilnuje małego obsrańca.
Na miejscu, jak zawsze karta zdrowia i czekamy jakieś 10 minut. Aż w końcu moje nazwisko zostało wymówione. Ella i Andy weszli wraz ze mną.
Położyłam się na płaskim stole gdzie pani w fartuszku poprosiła, abym zdjęła koszulkę. Zostałam w samym staniku. Nagle włączyła to pikające gówno i polała mnie żelem. Takim jakimś czymś co wyglądało jak maczuga jeździła po moim  brzuchu. Kiedy maczuga zrównała się ze skórą, zerknęłam na ekran na którym pokazał się, już nie fasolek, tylko mały bobasek. Andy od razu z czymś wystrzelił.
- To mój... moja... moje dziecko - nawet pielęgniarka zaczęła brechtać.
- Ty się już zamknij - tyrpnęła w ramię debila, Ella.
- Jak pan się tak angażuje proszę - włożyła w jego ręce słuchawki które szybko ubrał na uszy. Nagle uśmiechnięty je zdjął i założył na moje uszy. Na początku nie zbyt wiele nie słyszałam, ale kiedy pielęgniarka je poprawił w moich uszach pojawił sie dźwięk sarenki która chodzi po asfalcie. Delikatne i ciche postukiwanie serduszka. Nie myśląc o makijażu nad którym sie męczyłam prawie 50 minut z oczu wypłynęły mi hektolitry łez. Andy jak zawsze mnie przytulił i powiedział żebym nie płakała. A sam miał załamany głos.
Pani wydrukowała zdjęcie, a mój narzeczony uśmiech od ucha do ucha. Ja go juz ostatni raz biorę do ginekologa.

CDN...
Dobra wróciłam i idę spać. Zostawiać komki paaa :* Gumisio-harpie 

czwartek, 15 sierpnia 2013

46. Sen.

Andy
Wstaje z łóżka, ale nie hotelowego, tylko w domu. Alice leży obok mnie trzymając moją dłoń. Usłyszałem dość głośnie hałasy piętro niżej. Postanowiłem sprawdzić co tam buszuje. Kiedy zeszedłem na dół w kuchni stała kobieta, ubrana na biało. Miała śliczny uśmiech błękitne oczy. Wyglądała na trzydzieści sześć lat. Nie była wysoka, krótko ścięte czarne włosy podwyższały ją optycznie. Kobieta usłyszała moją obecność. Wbiła we mnie spojrzenie swoich niebieskich oczu. Podeszła ciut bliżej.
- Kim pani jest - spytałem będąc zdziwiony jej podejrzaną miną.
- Babcią waszego dziecka - otworzyłem szeroko oczy. Czy ja coś brałem bo nie wiem - Przyszłam cię ochrzanić za zdradę i ostrzec.
- Tylko przed czym - dochodziłem dalej.
- Przed dziewczyną. Blondynka, krótkie włosy, dość wysoka. Żywi do ciebie uczucie potajemnie - czułem się jak w jakiś widźminie.
- Nie zna pani jej imienia - spuściła głowę.
- Niestety nie.
W pewnym momencie zniknęła a ja się obudziłem w samym środku nocy. Po głowie chodził mi jej opis. Dwie krótkowłose blondynki to jedynie Juliet i Pink. Pink ma męża, a Juliet nic nie wie o ciąży, ale nie wykluczam że się we mnie kocha. Godzina 2:23am a Andy sra po gaciach że krwawa mery wyskoczy zza rogu, albo Samarh Morgan wyjdzie mi z plazmy. Ja nie jestem normalny. Cały czas głaskałem Alice po główce, tak co 30 minut słyszałem Andy, kochanie, spierdalaj. Chciało mi sie tak sikać, ale miałem obawy przed jakimiś paranoraml activity, Kurwa! Jestem facetem nie boje się ciemności, ale na wszelki wypadek wezmę jakieś 3 iPhony żebym mógł sobie oświecić korytarz.
Wracam do pokoju a ciało Alice jest wygięte w pałąk byłem bliski łez. Nagle otworzyła oczy i ochrypniętym głosem powiedziała.
- Andy - mówiła tak jak ja screem'uje - ja.. ja.. żartuje cieciu - wredna jędza....
- Ty franco - usiadłem na nią odchylając jej włosy, delikatnie szorując wargami po gładziutkiej szyjce. Zszedłem z niej i zacząłem -  Teraz serio. Masz zdjęcie twojej matki.
- Tak mam - sięgnęła po po portfel, wyjmując z niego zdjęcie pięknej kobiety.
- To ona mi się śniła - Ale od razu zaintrygowało moje stwierdzenie.
- Jak to? Dlatego masz takie schizy po ciemku -spytała śmiejąc się pod nosem.
- To w żadnym stopniu nie jest zabawne! To jest przerażające, ja pierwszy raz mam ochotę się zesrać ze strachu - ona dalej pieje.
- Mówiłam nie jedz ogórków po kartonie mleka czekoladowego - teraz i ja nie powstrzymałem się od śmiechu.
- Serio, trasa kończy się za 4 miesiące to wtedy jedziemy na cmentarz, a w tej będziesz mieszkać ze mną. Nie wypuszczę cię do domu - nie zaprzeczała, teraz będzie mnie mieć na oku.
Alice
Moje podejrzenia są trafne, mama chce mnie ostrzec przed czymś. Mówiła mi to samo co mówiła Andy'emu. On jeszcze sie mnie pyta czemu nie lubię blondynek. Cały czas miałam w głowie jej słowa. Przestałam się bać o mnie. W mojej głowie pojawiło sie takie uczucie i obowiązek ochrony fasolka. 
Myślę że Andy popada w obsesję na moim punkcie. Jak chce mi sie palić jeszcze nigdy nie miałam takiej potrzeby. Leżeliśmy sobie w łóżku, a tu nagle taka niespodzianka, Alice ma wielką chcice musi zadowolić przyszłą małżonkę.
My sobie rozrabiamy jak mamy w zwyczaju, a tu nagle wchodzi to pokoju Ashley. Trzymał w ręce nowo znalezionego towarzysza.
- Siedział pod drzwiami więc go nie zostawię - powiedzial całując w łebek małego szczeniaczka.
- Dobrze zrobiłeś tylko mamy problem - stwierdził poważnym głosem Andy.
- Jaki nowy ty mendo społeczna - powiedziałam zdenerwowana.
- Jak temu szczylkowi damy na imię - zachichotał.
- Może - spojrzał na jego/jej krocze - Może Killer.
- Jak tam chcesz - powiedział gładząc po policzku - A teraz z łaski swojej wyjdź i zamknij drzwi na klamkę.
Jak na polecenie Ashley wyszedł z nowym towarzyszem, a my poszliśmy spać.

CDN...
ja dzisiaj tak krótko bo o siódmej rano nie mam weny. Idę się pakować i jadę czekam na komentarze :*

wtorek, 13 sierpnia 2013

45. Kolejne

Alice
Wstałam z taką pustą w środku i w łóżku obok mnie, brakowało mi tych chudych mięśni które otaczały jego biceps. Jego jęczenia, jak był głodny, nie wyspany, smutny. Postanowiłam wejść na jego instagrama z jego konta. Dawno nie patrzałam na jego mordkę. Nagle wyskoczyło jakieś powiadomienie Zostałeś oznaczony na zdjęciu... dalej nie chciało mi się czytać. Weszłam w ten link, z myślą że to jakaś fanka. To była plotkara która robiła zdjęcia gwiazdom, ale były trafne. Nigdy nie kantowane. Kiedy kółeczko przestało się kręcić, na zdjęciu się wyświetlił Andy, ale kurwa czemu on całuje jakąś blondi! Czy ja kurwa mam schizy, albo ona robi przekręt, lub Andy to złamas i nie zależy mu na dziecku. Od razu wpadłam w histerię, Sammi przyjechała i pierwsze co spojrzała na ekran laptopa. Nie wiedziała co powiedzieć. Nie chciałam żyć, człowiek który był dla mnie więcej niż wszystkim od tak się przelizał z jakąś blondi. Postanowiłam do niego zadzwonić. Odebrał Andy i słyszałam ze ma poczucie winy.
- Halo kochanie - powiedział  bardzo nie pewnie i chyba się domyślił.
- Cześć, mam pytanie jedno zasadnicze - zaczęłam rozmowę która doprowadziła do III wojny światowej - Mówiłeś mi że nie lubisz blondynek.
- Czyli się dowiedziałaś, to nie tak jak wygląda. Ja byłem pijany - przełknął nerwowo ślinę.
- Czyli tak, ty chcesz aby na moim ciele znalazły się kolejne blizny, a twojego dziecka nie będzie bo jak na razie tylko do tego chcesz doprowadzić - mówiłam juz praktycznie przez łzy.
- Nie rób nic głupiego - wrzasnął na mnie po raz pierwszy w życiu. Nie zrobiło to na mnie wrażenia.
- Już dawno zrobiłam, poszłam na te schody, uciekłam z domu i od tego zboczeńca, nie zabiłam się. Teraz jak mi powiesz że uprawiałeś z nią seks jadę do ginekologa i chcę aborcji - nie odezwał sie nic przez jakieś pół minuty aż wziął głęboki wdech i w słuchawce usłyszałam głos kogoś innego.
- Mała, tu CC. Posłuchaj Andy był pijany jak bela, nie próbował nic, zrobił tylko minetkę i nic więcej . On cie kocha, teraz siedzi przy mnie i płacze jak małe dziecko - przekonało mnie to że gdzieś z tyłu słyszałam szloch.
- A on co miał, kurwa Big Toffi za minetkę,przez telefon nic nie załatwimy. Musi mi to powiedzieć prosto w twarz. Przylecę z walizką. Tam gdzie jesteście mieszka moja ciotka i u niej jest bezpiecznie - Nie mogłam wysłuchiwać jak na co dzień twardy chłopak szlocha za uchem swojego przyjaciela.
- Masz kasę na bilet. Famme i Crow'a zawieź do hotelu - powiedział to zaszlochany Andy.
- Dobra, już sie zbieram - powiedziałam rzucając słuchawką.
Andy
Dżizas, kurwa, ja pierdole! Jakim ja jestem chujem. Jak mogłem jej to zrobić, gdyby nie to że mam fanów już dawno rzucił bym sobie nożem w głowę. Pojechałem na lotnisko,gdzie czekałem jeszcze 20 minut. Wysiadła z samolotu, nie wyglądała na szczęśliwą tylko to wyglądało na minę 'Ja mu chuja utnę mieczem gryfindora'. Stanęła na przeciw mnie spojrzała prosto w moje oczy.
- Czekam na wyjaśnienia - pierwszy raz była taka arogancka i nie miła dla mnie.
- Alice... nie miałem złych intencji pijąc. Piłem bo miałem doła bo pojechała moje królewna. Jesteś kimś więcej niż narzeczona, jesteś częścią mojego czarnego serca które rozjaśniłaś. Alice Colide, kocham cie najmocniej na świecie który nie ma sensu dla mnie jeżeli w nim nie ma ciebie - starałem sie jak mogłem, ale nie byłem pewny czy poskutkuje.
- Ty skurwysynie! Nienawidzę cię - odepchnęła mnie tak mocno że aż upadłem. W pewnym momencie usiadła na mnie okrakiem i pocałowała z wielką namiętnością. - Ten spór musimy zakopać, bo nie dojdziemy do porozumienia, a zwłaszcza kiedy bym cie straciła - już nic nie odpowiedziałem tylko podniosłem się z niemi i wziąłem jej bagaż do samochodu. 
Nie wiedziałem ze mi wybacz, ale jak widać musi mnie chyba kochać   skoro wybaczyła zdradę. Dojechaliśmy do hotelu gdzie czekali chłopcy, nie spodziewali się że pierwsza wejdzie Alice. Uściskali ją i wszystko jeszcze raz wytłumaczyli.
- Chłopaki wystarczy. Kocham go na tyle ze mu wierze w jego słowa - widać że dalej jest na mnie wkurwiona bo kiedy sie wygłupiamy, powiedziałem jej że ma przepiękne włosy odparła pytaniem 'Myślałam ze wolisz blond' Chłopcy się ze mnie naśmiewali. Zwykle ja pyskuje, a ona mnie teraz gasi jednym słówkiem.
Noc
Jakimś cudem namówiłem ją do spania ze  mną w jednym łóżku, kiedy chciałem ja objąć nie było jej obok mnie. Ale chwila, czuje, czuje dym. Jak najszybciej zerwałem zwłoki z łóżka. Balkon był otwarty a na nim stała moja narzeczona z papierosem. Nie wiedziałem czy ja wkurwić czy co, ale musiałem to przerwać.
- Nie przeszkadzam ci - spytałem, a ona nie zwróciła na mnie specjalnej uwagi. Tylko zaciągnęła sie ponownie. Wyrwałem papierosa z jej rąk i rzuciłem z balkonu - Masz nie palić.
- Jesteś moim ojcem? Bo nie wydaje mi się - Ona strasznie sie zmieniła wręcz tryskała nienawiścią do mnie.
- Nie, ale będę ojcem tego co jest tutaj i nie chcę żeby coś mu się stało - powiedziałem, ona spojrzała w przeciwna stronę. Wiedziałem ze płaczę.
- Andy ja nie chcę takiego życia, powoli mi  się wydaje że moja matka nie jest ze mnie dumna. Dlatego nie śpię śniła mi się, wyglądała na wściekłą i zawiedzioną - nie wiem co mam jej powiedzieć.
- A śniła ci sie przy dowiedzeniu się o ciąży - spytałem.
- Tak powiedziała że muszę sie zastanowić zanim będzie za późno, nie wzięłam tego do siebie - cos jest nie tak i ja to wiem. przytuliłem i powiedziałem że wszystko będzie dobrze.
- Kiedy zacznie dawać jakieś większe znaki o co chodzi to odejdę od ciebie - to juz powiedziałem z pełną powagą wiem jak to sie moze zakończyć.
- Ja sobie nie dam rady sama bez ciebie - rozpłakała się na prawdę szczerze.
- Dasz i musisz w to uwierzyć, wywiozę cie gdzieś indziej, zamieszkasz z daleka od tego miejsca -  nie była w stanie opanować łez, wtuliła sie w mój tors i wypłakiwała potok słonych łez w niego.
Już nic nie powiedziała tylko płynęły jej łzy i wiem że to nie skończy się dobrze.

CDN...
Macie bo jesteście jak harpie, a nawet gorzej jak pawiany przy wyjściu proszę zostawić komentarze :*

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

44. Do domciu.

Alice
Wstałam z myślą i świadomością że już za 10 godzin lecę do domu. Sammi leci ze mną, a kiedy poleci w trasę będę mieszkać z Ellą bądź Lauren. Ashley na pocieszenie jak spałam zrobił mi karniaka na gipsie. 1:0 dla Ash'a. Kiedy wstałam moje walizki były spakowane. Andy uznał że będzie lepiej kiedy spędzimy ten dzień razem, inaczej całą Familią BVB. A więc jedziemy do Zoo. Od dawna się na to zbieramy, a dzisiaj mamy na to czas. Ogarnęliśmy się jak najszybciej umieliśmy i wyjazd. 
W drodze gadaliśmy o wszystkim, mi nagle zachciało się pić, a w takich chwilach mój przyszły mąż nie umie zamknąć japki krótko mówiąc. Jake trzymał ulotkę z całą mapą Zoo. 
- A będą tam orangutany - spytał Andy, a w tym samym momencie ja wyciągnęłam butelkę wody. Jake dokładnie obejrzał mapę.
- Tak będą - potwierdził oglądając dalej.
- CC zobaczysz braci i siostry - w tym momencie cała woda wylądowała mi na spodniach i brechtałam się jakbym potrzebowała psychiatry.
- Uspokój się, Andy widzisz jak się przez ciebie zakrztusi to fajnie będziesz miał - a ja dalej nie mogę się opanować, dzięki skarbie.
- Nie zakrztusi. Prawda - ja dalej większa beka.
- Postaram się - powiedziałam ocierając łzę ze śmiechu, Andy mnie ucieszył całując mnie - Dziękuje.
- Przyjemność po mojej stronie - oblizał usta i już siedzieliśmy normalnie.
Kiedy wysiedliśmy modliłam sie żeby Andy zachował się normalnie, a nie jak w wesołym miasteczku. Wtedy zobaczyłam jaka jestem przy nim mała. Jak to mówi na mnie Sammi 163cm czystego zła. Szliśmy po alejach, aż nagle obok nas przejechała mama z małym dzidziusiem w wózku, Andy nie mógł oderwać oczu od maluszka.
- Za jakiś czas ty też tak będziesz jeździł i... - zatrzymałam się - zmieniał brudne pieluchy.
- Czadzior - podniósł brew, tak jak zawsze to robi.
Chodziliśmy i chodziliśmy, aż doszliśmy do wybiegu dla pingwinów. Na początku przeszliśmy obojętnie, ale Ashley nie potrafił się opanować.
- Patrzcie miniJinxxy - Andy zaczął brechtać jak debil.
- Ty się zamknij bo cię wywiozę na pole do kóz, ty byś się szybko zaaklimatyzował - no i co? Standardowo hahaha.
Po 5 godzinach zwiedzania przyszliśmy do domu. Andy wszystko zaplanował. W domu zastałam kolację. Wyszliśmy na balkon aby ją zjeść. Piękna atmosfera, słoneczko zachodzi, świerszcze pogrywają cichą melodię. Z moich oczu wydobyły się łzy, Andy nawet nie pytał o co chodzi, jak to ma w zwyczaju, tylko lekko złapał mój podbródek i delikatnym chodź zdecydowanym ruchem przyssał się do mojej wargi. To był taki piękny pocałunek, którego nigdy nie zapomnę. Taki typowo romantyczny, nie spontaniczny jak zwykle.
Andy
To już za godzinę i leci do domciu, zostawia mnie z tymi debilami. Wziąłem jej bagaże, Ashley i Jake pojechali ze mną. No Jinxx obowiązkowo z Sammi. Kiedy nadszedł moment pożegnania mała rzuciła się na mnie jak dzika bestia. Byłem twardy, chciało mi się płakać. Kiedy mnie wyprzytulała, pobiegła do Ash'a.
- Pa maluszki - powiedział całując ją w główkę.
- Do zobaczenia za sześć miesięcy - wsiadła do  samolotu i pomachała nam na do widzenia.
Zebraliśmy się do domu, Ash, wymyślił że nie będziemy płakać tylko jedziemy na kręgle. Mam lekkiego doła więc nie na kręgle Ash'u kochany tylko do baru się najebać. 
RANO
Budzę się z kacem gigantem z jakąś szmatą w łóżku. To chyba sen. Kurwa zdradziłem moją narzeczoną. Wstałem z łóżka i pobiegłem do CC'ego.
- Stary wiesz co się wczoraj działo - spytałem przyjaciela.
- Przyszedłeś z tą oto damą. Nie ruchaliście się, ale minetka była - złapałem sie za głowę a z moich oczu wypłynęły łzy - Chłopie ja z nią pogadam, nic nie było.
- Sam fakt że jestem złamasem, ja chyba się zabije - powiedziałem wściekły.
- Zadzwoń do niej i jej to powiedz, tylko dojdź do siebie.

CDN...
Się narobiło.
Czy Alice mu wybaczy? Czy Andy jej to powie? 
Dowiecie sie jak mi się będzie chciało napisać.

sobota, 10 sierpnia 2013

43. Dla niej.

Obudziłam sie obok CC'ego który okazał się bardzo poważnym człowiekiem, ale kiedy trzeba. Wstałąm aby pogadać z Andy'm, ale nie spodziewałam się takiego syfu i rozpierdolu. Andy leżał na ziemi i miał koszulę we krwi na dodatek nie wiem czyjej. Wzięłam siły w sobie i go obudziłam. Nie wiem czy cokolwiek pamiętał, ale sprawdzić nie zaszkodzi. Lekko tyrpnęłam go nawet nie zareagował. Trzeba było być bardziej ostrym, trzepałam nim na wszystkie strony i wreszcie sie obudził. Dałam mu 25 minut na ogarniecie się.
- Andy zdajesz sobie sprawę z tego że nie krzywdzisz Ash'a tylko krzywdzisz mnie! Błagam cie musisz myśleć co robisz - mówiłam grzecznie i Andy odpowiedział mi w miarę grzecznie.
- Zacznijmy od tego, kiedy wszedłem do domu nie wiem co sie ze mną dzieje. To zacznijmy od tego co zrobiłem - usiadł podpierając ręce piersiami czekając na moje wyjaśnienia.
- Przyszedłeś juz wstawiony , ale z butelką w ręku. Zacząłeś ja sączyć i kiedy był już zgon wystartowałeś z pięściami do Ash'a potem bijąc go wybiłeś mu szczękę i jest w szpitalu - jego oczy były jak monety, nie wiedział że jest w stanie coś takiego zrobić.
- Serio?! Ja jestem takim chujem - usiadł łapiąc się za głowę - nie powinnaś być z takim chujem jak ja, jeszcze zrobię coś fasolkowi.
- Co to, to nie! Jesteś moim kochanym Andy'm! Tylko moim i niczyim innym! Gdybyś był niebezpieczny to nie weszła bym do twojego wyrka, nie chciałabym zajść jeszcze raz w ciążę z tobą i na pewno nie zgodziła się na spędzenie życia razem z tobą - wytłumaczyłam mu wszystko. Andy przytulił się do mnie całując moje czoło. Nie miałam sumienia drzeć na niego ryja, miałam sumienie go zajeździć.
Agresywnie podniosłam go z kanapy popychając na wyrko. Andy pomógł mi zdjąć z siebie szmaty. Dzisiaj wyjątkowo ja jestem na górze.
- Dasz sobie radę z gipsem - spytał odpinając moje zapinki na staniku.
- Chłopczyku czego się w życiu nie robiło - zaśmiałam się zajmując moje miejsce.
45minut później
Nie chciałam wstawać z łóżka, tylko leżeć z Andy'm a nawet na nim. Teraz wiem że gryzienie po szyi boli. Nasze śmiechy przerwał Ash i Jake. Nie wiem czy mam sie bać czy co. Kiedy weszli do naszego pokoju Andy był ubrany, ale nie za bardzo ja. Rzucił na mnie kołdrą i wstał do przyjaciół.
- Ash, przepraszam cię za wczoraj, byłem pijany i nie wiem co myśleć o moim nagannym zachowaniu - wybuchliśmy śmiechem, on nigdy nie jest poważny.
- Ciole, jesteś moim bratem, a bracia się spinają proste jak konstrukcja parasola - zrobili misiaczka i siedzieli. 
Ash
Nie wiem czy to normalne, ale  kiedy patrze na Alice jaka jest delikatna i miła dla mnie i dla innych, czuję ze moje serce zaczyna bić dla niej. Tylko Andy nie może się dowiedzieć, na razie tą informacje zostawię do swojej dyspozycji. Kiedyś jak się ruchali na stole mnie to nie ruszało, a teraz zwykły pocałunek doprowadza mnie do kurwicy.
Myślę że dzisiaj zrobimy sobie rodzinny wieczór mamy przerwę od koncertów na tydzień.
Pojechałem kupiłem prowiant, bez alkoholu Andy ma dość alkoholu.
Zaczął sie, film dokładnie horror. Alice się strasznie bała i wtulała w Andy'ego, a Andy we mnie....
Nie skupiałem się na filmie, tylko na ręce Andy'ego która spoczywała na jego dziele. Próbowałem oderwać wzrok od jej uśmiechniętej twarzy, ale nie umiałem.  Ze wściekłością wstałem i wyszedłem do mojego pokoju, za mną przyszedł CC. Siedziałem na łóżku paląc fajkę kiedy mój BRO wszedł.
- Stary co jest? I mnie teraz nie oszukasz że nic - powiedział łapiąc mnie za ramię.
- Nie powiem bo wygadasz a wtedy rzeźnia - powiedziałem wypuszczając ponownie dym.
- Obiecuje że nikt się o tym nie dowie - położył dłoń na sercu czekając aż sie wypowiem.
- Zakochałem się w kimś ważnym dla mojego kumpla - powiedziałem ocierając się o ścianę przy tym zakryłem twarz dłońmi.
- Teraz powiedz kim ona jest - powiedział, widziadłem że juz go wkurwiam.
- W - wziąłem głęboki wdech zamykając oczy, kiedy je otworzyłem wysłowiłem się - Alice. Zadowolony?!
- Od kiedy - spytał dziwiąc się moim ogłoszeniem.
- Od kiedy ja wyniosłem z pola bitwy, inaczej kiedy Andy był najebany jak szpadel - CC zrobił hahah, idziemy dalej.
- Nic mu nie powiem bo Andy cie zapierdoli - powiedział i po chwili.....
- Czemu miałbym cię zapierdolić - usiadł obok czekajac na wyjaśnienia.
- Ojciec ci rąk nie spłodził?! Pukać nie potrafisz deklu?! - wydarł się CC wypychając Andy'ego z pokoju.

CDN...
Proszę łapcie rozdział, czekam na komentarze <3 

wtorek, 6 sierpnia 2013

42. Temu czemuś.

Alice.
Doktor mi powiedział ze ból ręki nie będzie sie równał z bólem porodu, ale jednak będzie przy mnie Sandra. Andy nie będzie, ten człowiek mdleje na widok czterech kropelek krwi więc 3 litry krwi to jest o wiele więcej. Mniejsza leżę juz trzy dni i powoli będę się zbierać do hotelu. Przyjechał po mnie Ash i Jinxx. Zrobiło mi sie smutno że Andy'ego nie było, nawet nie chciało mi się pytać po prostu weszłam do samochodu ze spuszczona drogą. Ashley po drodze przeprosił mnie z 24 razy  w końcu zajebałam mu gipsem. Wydał z siebie dźwięk takiego kuraka. Wchodziłam do hotelu pełna obaw, weszłam do naszego pokoju. Andy leżał plackiem na łożu i słyszałam cichy szloch. Kiedy leżał delikatnie wsadziłam zdrowa rękę w jego spodnie. Podskoczył wystraszony i ucałował mój łebek kiedy ogarnął że jego narzeczona jest tajemniczym obmacywaczem. Objął delikatnie palce wystające spod gipsu. Spojrzał we mnie mokrymi, lecz dalej cudnymi oczami. Delikatnie wpił się w moje usta, ja to odwzajemniłam, czułem się znów bezpieczna i kochana przez jakiegoś człowieka. Ashley przeszedł za nami i przez to Andy wyżył się na mojej wardzę przygryzając ją zasyczałam z bólu i odssałam się od niego.
- Wybacz kochanie - tym razem uścisnął mnie mocno do siebie - Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale tęskniłem za tobą i kimś w tobie.
- Ja za tobą też i za wszystkimi zebranych tutaj - ledwo się obejrzałam, a juz cała ekipa była przytulona do nas.
- Teraz musimy ustalić jedną rzecz - zaczął Jinxx.
- Jaką znowu - spytał Andy wywracając oczami lekceważąco wzdychając.
- Ktoś musi być ojcem chrzestnym - powiedział dumnie Jinxx, Andy aż złapał sie za brązową czuprynkę.
- Zapomniałem, Musze to przemyśleć, mam do wyboru czterech chłopaków - Ashley od razu spojrzał krzywo na Andy'ego.
- O co ci chodzi? Wiem jestem nieodpowiedzialny, większość rzeczy nie biorę na serio, ale umiem się zająć dziećmi - powiedział bardzo spokojnie basista, ale jak to Andy musi dorzucić swoje trzy grosze.
- Może nim też pierdolniesz o szafę - spytał chamskim sarkazmem Andy i w ten sposób zaczęła się wojna.
- Jedynym człowiekiem jaki wyląduje na szafie będziesz nim ty gówniarzu - podszedł do mojego faceta i napierał na niego czołem.
- To  ze jestem gówniarzem nie upoważnia cie to do grożenia mi - odepchnął go od siebie i chłopcy go złapali
Basista wyrwał się z objęć przyjaciół i ruszył na Andy'ego, zareagowałam w porę i stanęłam między nimi.
- Posłuchajcie, chcecie bijcie się, ale uwierzcie że wtedy zrobię krzywdę sobie i automatycznie czemuś we mnie - powiedziałam i w momencie odsunęli się od siebie. Andy usiadł na fotelu i wziął mnie na kolana.
- Po co to robisz - spytał szepcząc mi do ucha.
- Dla świętego spokoju, macie fanów, koncerty, a ty będziesz mieć dziecko, więc naucz sie opanowywać, bo wiedz ze jest cos takiego jak depresja po porodowa i mogę w nią popaść i jak ty będziesz nieopanowany na kogo będę liczyć? Na pewno nie na wściekłe 1,93 centymetry - wytłumaczyłam i coś dotarło do tego mózgu.
Gadałam z Andy'm i zaczął normalnie (w miarę) gadać z Ashleyem, aż nie wyszedł. 

Ashley
 Bałem się ze Andy zrobi jakiś numer i moje obawy się sprawdziły , Andy przyszedł do hotelu z whiskey w ręku, ale był trzeźwy. Zasiadł przy stole, otworzył butelkę lejąc ja w siebie. Alice nie czuła sie bezpiecznie przy pijanym chłopaku wiec ją zaprowadziłem do pokoju Jake'a. Biegiem sie w niego wtuliła i poszedłem się rozprawić z tym patafianem. Andy zachowywał sie jak hulk, nie miał opanowania. Nawet nic nie powiedziałem ruszył do mnie z pięściami. Rzuciłam nim na podłogę i przygniotłem do ziemi. Po alkoholu jest słabszy, ale i tak miałem duzy problem z utrzymaniem go. Wyrwał rękę i uderzył mnie prosto w szczękę usłyszałem jakby ktoś trzasnął drzwiami. Wtedy nie było żałowania i zaczęła sie rzeźnia. Nie uderzyłem Andy'ego w twarz, ale tłukliśmy sie ostro, aż nie zaczął sie męczyć.
Po naszej szarpaninie poszedłem do Jake'a  gdzie siedziała zapłakana Alice. Jake robił co mógł aby ją pocieszyć. Alice zamarła kiedy zobaczyła moją szczękę i chyba wypadła z zawiasów. Nawet nie pytali co się stało, tylko odprowadziliśmy mało do Jinxx'a i CC'ego.

CC
Szczerze mówiąc nie spodziewałbym się że narzeczona będzie sie bać swojego narzeczonego. Musiałem z nią obgadać wszystko Jinxx poszedł do Andy'ego go ogarnąć, bądź co bądź Jeremy jest bardzo silny.
- Mała słuchaj, nie wiem czy Jinxx ci prawił kazanie, ale ja ci powiem to normalnie. On ma w chuj ciężki charakter, jest kochany dopóki go nie zdenerwujesz, a przy dziecku będzie sie bardziej denerwował, więc próbuj go opanowywać - myślę że to weźmie sobie do serca. 
 - Wiem zdążyłam go na tyle poznać ze już go na tyle poznać żeby móc sobie wyrobić o nim zdanie - powiedziała ocierając łezkę.
- Znamy go długo i wiemy, jakim potrafi być gnojem w stosunku do nas - tylko pokiwała głową widziałem że jej smutno więc ją przytuliłem do swojej piersi - Nie martw się, jutro go ogarniesz. Tylko musisz też ogarniać Ashleya Andy na kacu nie ma serca dla niego.

CDN...
Się narobiło. Czy was ten upał tez dobija? Upał czy nie upał zostawiać ładne komentarze :* 

niedziela, 4 sierpnia 2013

41. Ręka w gipsie

Andy
Pomęczę troszkę tego szmaciarza . Nic mu nie zrobię tylko będę się dziwnie zachowywał. Już sra po gaciach widząc mnie, w drugim pokoju więc mogę to wykorzystać. Ale nie teraz, na razie będę się bawił jego zmarnowaną psychiką. Dziś wziąłem małą na kolację do KFC. Żadnych cywilizowanych miejsc w tej okolicy nie znam. Dokładniej idziemy na podwójną randkę. Sammi i Alice to najlepsze przyjaciółki i świetnie im się razem mieszka.
Nawet nie chce mi się pisać co ten mały potwór wpierdolił na romantyczną kolację... mniejsza z tym. Przyszliśmy do domu żeby zrobić to co zwykle robimy w wannie, łóżku, na stole (raz było :P) i tam zastałem Ash'a który sie bał mnie. Nie chciałem sie mścić.... dzisiaj. 
- Chłopie zemszczę się jak dziewczyny pojadą, więc chill - poklepałem go po plecach jak my to mamy w zwyczaju się przepychamy. 
Ash zaczął chodzić na siłownie i przestał panować nad siłą. Popchnął mnie z wielką siłą, aż odleciałem jak ptak do tyłu. I zamiast upaść za nie ziemię upadłem na Alice i poczułem jak jej ręka wygina się w drugą stronę. Ashley bez wahania podszedł i mnie ściągnął moje cielsko z małej. Spojrzałem na jej jej przed ramię z którego wystawała kość i lała się rzeka krwi. W moim mózgu nagle znalazła się ciemna pustka. Jake chwycił telefon dzwoniąc po karetkę która zjawiła sie po 6 minutach. Ja siedziałem na ziemi nerwowo szarpiąc włosy. Kiedy do mnie doszło że Alice jedzie karetka a ja nie jestem w tej karetce tylko z Christianem. Jednym słowem dostałem kurwicy, wsiadłem do auta i pojechałem do szpitala. Na recepcji spytałem gdzie leży moja kobieta. Alice leżała na łóżku i zwijała sie z bólu. Lekarz poprosił mnie na osobności.
- Nie możemy nic zrobić bez pana decyzji. Ona jest w ciąży i jest ryzyko. Albo zszywamy jej rękę pod miłą narkozą i uszkadzamy płód, a nie uszkodzenie go pod narkozą jest w 87% nie możliwe. Też możemy jej zszywać na słabszym znieczuleniu i będzie bardzo boleć, ale będzie. Więc do pana należy decyzja - to była ciężka decyzja, ale ja podjąłem. Powinna byc ze mnie dumna.
- Na żywca, mam nadzieje że nic nie uszkodzimy - powiedziałem z mina zbitego psa. Nacierpi sie a płód nie przeżyje.
- Pan się nie musi martwic. Utraci sporo krwi, ale damy radę - poklepał mnie po plecach i wyprosił wszystkich z sali. Gdy usiedliśmy na zajebistych ławeczkach zza drzwi w których była Alice wydostał się wrzask. Nie umiałem hamować łez, każdy dźwięk jej cierpienia powodował o atak histerii. 
Chłopcy próbowali mnie uspokoić, Ash'owi w pierdole jak wrócimy. Jake siedział obok mnie i jak swojego syna głaskał po głowię i starał sie uspokoić. Aż w końcu energicznie mna potrzepał.
- Chłopie, ty też byś darł ryj kiedy byk wbijali ci igłę w rękę - wydarł mi się w twarz i przytulił.
Krzyk ustał, a Alice od razu wstałem i się opanowałem. Lekarz wyszedł, a ja jak debil podbiegłem do niego i wydarłem się.
- Co z nią?! Co z nią - krzyczałem mu przed twarzą.
- Leży i nie jest w stanie rozmawiać. Dostała tabletki i myślę że będzie dobrze - wyjaśnił idąc do innej sali.
Kiedy wszedłem nie spała miała rekę w opatrunku i gipsie. Miałem ochote wykastrować tego dekla. Wszedł do sali i oparł sie o drzwi gdyby nie Alice to bym go zabił.
- Czy ty nie umiesz nad sobą panować chuju niedorobiony - wystartowałem do niego i gdyby nie zdrowa ręka Alice był by w gipsie.
- Anduch uspokój się, to nie jego wina - lekko pogładziła mnie kciukiem po palcach.
- Tak kurwa! Jeszcze mógł mi kopa sprzedać i red-bulla dać - Dzięki mnie Alice się zaśmiała.
- No to co? Ręka w gipsie - Powiedział Ash wchodząc na salę - Przepraszam.
- Gdybym była Andy'm napluła bym ci w twarz, ale będę miała kulturę i przyjmę przeprosiny - uśmiechnęła sie mimo bólu. Ja mu jaja odetnę maczetą.

CDN...
Sorry, ale dalej mi się nie chce i mam lenia w dupie.

sobota, 3 sierpnia 2013

New Blog :)

Marian postanowił napisać bloga więc zobaczymy co z tego wyjdzie <3 

http://cut-the-rope-bvb.blogspot.com/ <---- Łapać bloga

Kocham Was i dziękuje za wszystkie komentarze i wejścia.

:* Kocham Was :*

czwartek, 1 sierpnia 2013

40. Wywiad.

Alice
Moja myszka zrobiła świetny obiad. Nie miałam pojęcia że z niego taki kuchcik, ale wiedziałam że idealny dowcipniś.
Wstałam zjadłam śniadanie w stylu ciężarnej, (czyt. Jajecznica na cebulce polana jogurtem o smaku owoców leśnych) po śniadanku Andy sobie coś przypomniał, mianowicie że ma dzisiaj wywiad i dzisiaj nasz związek ogłosimy oficjalnie.
Ubrałam na siebie wystarczająco obcisłą czarną sukienkę. Do której była przyczepiona małą wstążeczka przy pasie. Na ręce odznaczała się złota pieszczoszka która świetnie grała z małą torebeczką na której znajdowały sie małe ćwieki. Dzięki moim butom które mają 16cm mogłam zrobić Andy'emu malinkę tak też zrobiłam. Fajnie sie wkurwił na mnie.
Ale z moją fryzurą nie było dobrze wiec fryzjer Andy pomoże. Ash przyglądał się żmudnej pracy swojego przyjaciela i za każdym razem komentował.
- Co ty jej robisz z tymi włosami, ciole? - spytał i uważał że Andy się nie zdenerwuje, ale ja się śmiałam.
- Słuchaj cieciu gdybym chciał poradę od dupy to bym pierdnął - wybuchłam śmiechem i Andy musiał mnie uspokajać.
- Ależ to było głębokie jak basenik dla dzieci - nie mogłam opanować śmiechu.
- Wyjdź kurwa - dość spokojny głos jak na jego furię.
Ashley posłuchał jego polecenia i wyszedł. Moje włosy doszły do łady składu i wreszcie mogliśmy wyjść na ten pieprzony wywiad.
Strasznie sie denerwowałam tą sprawą, ale okazało sie że mamy wywiad z kobietą której imienia nie znam, ale wiem  że jest z rock forever magazine. Bardzo miła kobietka.
- Cześć wszystkim. Tu (nie usłyszałam imienia) z rock forever magazine dzisiaj mam przyjemność z Andy'm Biersack'iem i jego tajemniczą towarzyszką. 
- Jestem Alice Colide - mój uśmiech powędrował ku górze.
- Jesteście znajomymi z branży muzycznej czy może kimś więcej - bardzo miała ciekawskie spojrzenie.
- Myślę że to będzie mój mężczyzna na całe życie - powiedziałam całując go w policzek
- Andy, co ci się stało w szyjkę - pokazała na moje piękne dzieło.
- Ta mała kobietka nie wie co to jest opanowanie, uczy sie od najlepszych - lekko przygryzł płatek moich ust.
- W takim razie mamy nowych zakochanych ameryki - jej czerwone usta się zaokrągliły.
Resztę wywiadu spędzili na rozmawianiu o W&D i ogólnie o naszym rozkwitającym związku. 
W drodze do domu Andy opowiedział mi historyjkę ze 'spermą' byłam pewna że to jest tydzień zemsty.
Ash
Więc jednym słowem mówiąc mam  w ryj za to co dzisiaj. Mianowicie zrobię dzisiaj kolację dla nas, herbatka dla mojego kochanego Andy'ego będzie z środkami na przeczyszczenie. Biedak, rozsadzi mu dupę.
Kiedy wrócili zachowałem się odpowiedzialnie i przypomniałem o codziennej herbacie z miodem, cytryną i środkami na sraczkę.
- To jak możesz to mi zrób - pierwszy raz dam się wykorzystać.
- Zrobię i nie ma za co - Andy nic nie podejrzewa bo jest deklem. Dostał herbatkę pod ryjek, czekamy na finał + nie umiem tego używać. Za każdym razem kiedy przechodziłem obok niego dostawałem ataku śmiechu.
- Co cię tak śmieszy padalcu? Piję herbatę codziennie w trasie - dodał i tak gdzieś za 2 minuty zrobił się blady.
- Co się stało - spytała stroskana mamuśka, a Andy bez zastanowienia poleciał do łazienki - Co ty tam dosypałeś?
- Środków na przeczyszczenie - zaśmiałem się i podszedłem do drzwi gdzie na tronie siedział Andy - Andy, to Alice miała rodzić, takie tam są odgłosy.
- Co ty dałeś to tej herbaty ruchaczu - kocham to określenie.
 - Środki na przeczyszczenie, Andy jak rozdupisz kibel ja nie płacę - czuję zza drzwi że jego ciśnienie jest coraz wyżej. 
- Wy nie jesteście normalni - podsumował Jinxx dowiadując się co narobiłem.
3h później.
Woda się spuściła, a ja muszę uciekać. Ale Andy przeszedł obojętnie obok mnie. Nie wiem czy zasnę spokojnie.
- Czemu mnie nie chcesz zabić - spytałem pełen obaw.
- To był tylko żart - usmiechnął się chamsko czyli wiem że mam przejebane.

CDN...
 Jak wam sie podobało, ja mam chamski humor więc jest spoko, czekam na komentarze