wtorek, 6 sierpnia 2013

42. Temu czemuś.

Alice.
Doktor mi powiedział ze ból ręki nie będzie sie równał z bólem porodu, ale jednak będzie przy mnie Sandra. Andy nie będzie, ten człowiek mdleje na widok czterech kropelek krwi więc 3 litry krwi to jest o wiele więcej. Mniejsza leżę juz trzy dni i powoli będę się zbierać do hotelu. Przyjechał po mnie Ash i Jinxx. Zrobiło mi sie smutno że Andy'ego nie było, nawet nie chciało mi się pytać po prostu weszłam do samochodu ze spuszczona drogą. Ashley po drodze przeprosił mnie z 24 razy  w końcu zajebałam mu gipsem. Wydał z siebie dźwięk takiego kuraka. Wchodziłam do hotelu pełna obaw, weszłam do naszego pokoju. Andy leżał plackiem na łożu i słyszałam cichy szloch. Kiedy leżał delikatnie wsadziłam zdrowa rękę w jego spodnie. Podskoczył wystraszony i ucałował mój łebek kiedy ogarnął że jego narzeczona jest tajemniczym obmacywaczem. Objął delikatnie palce wystające spod gipsu. Spojrzał we mnie mokrymi, lecz dalej cudnymi oczami. Delikatnie wpił się w moje usta, ja to odwzajemniłam, czułem się znów bezpieczna i kochana przez jakiegoś człowieka. Ashley przeszedł za nami i przez to Andy wyżył się na mojej wardzę przygryzając ją zasyczałam z bólu i odssałam się od niego.
- Wybacz kochanie - tym razem uścisnął mnie mocno do siebie - Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale tęskniłem za tobą i kimś w tobie.
- Ja za tobą też i za wszystkimi zebranych tutaj - ledwo się obejrzałam, a juz cała ekipa była przytulona do nas.
- Teraz musimy ustalić jedną rzecz - zaczął Jinxx.
- Jaką znowu - spytał Andy wywracając oczami lekceważąco wzdychając.
- Ktoś musi być ojcem chrzestnym - powiedział dumnie Jinxx, Andy aż złapał sie za brązową czuprynkę.
- Zapomniałem, Musze to przemyśleć, mam do wyboru czterech chłopaków - Ashley od razu spojrzał krzywo na Andy'ego.
- O co ci chodzi? Wiem jestem nieodpowiedzialny, większość rzeczy nie biorę na serio, ale umiem się zająć dziećmi - powiedział bardzo spokojnie basista, ale jak to Andy musi dorzucić swoje trzy grosze.
- Może nim też pierdolniesz o szafę - spytał chamskim sarkazmem Andy i w ten sposób zaczęła się wojna.
- Jedynym człowiekiem jaki wyląduje na szafie będziesz nim ty gówniarzu - podszedł do mojego faceta i napierał na niego czołem.
- To  ze jestem gówniarzem nie upoważnia cie to do grożenia mi - odepchnął go od siebie i chłopcy go złapali
Basista wyrwał się z objęć przyjaciół i ruszył na Andy'ego, zareagowałam w porę i stanęłam między nimi.
- Posłuchajcie, chcecie bijcie się, ale uwierzcie że wtedy zrobię krzywdę sobie i automatycznie czemuś we mnie - powiedziałam i w momencie odsunęli się od siebie. Andy usiadł na fotelu i wziął mnie na kolana.
- Po co to robisz - spytał szepcząc mi do ucha.
- Dla świętego spokoju, macie fanów, koncerty, a ty będziesz mieć dziecko, więc naucz sie opanowywać, bo wiedz ze jest cos takiego jak depresja po porodowa i mogę w nią popaść i jak ty będziesz nieopanowany na kogo będę liczyć? Na pewno nie na wściekłe 1,93 centymetry - wytłumaczyłam i coś dotarło do tego mózgu.
Gadałam z Andy'm i zaczął normalnie (w miarę) gadać z Ashleyem, aż nie wyszedł. 

Ashley
 Bałem się ze Andy zrobi jakiś numer i moje obawy się sprawdziły , Andy przyszedł do hotelu z whiskey w ręku, ale był trzeźwy. Zasiadł przy stole, otworzył butelkę lejąc ja w siebie. Alice nie czuła sie bezpiecznie przy pijanym chłopaku wiec ją zaprowadziłem do pokoju Jake'a. Biegiem sie w niego wtuliła i poszedłem się rozprawić z tym patafianem. Andy zachowywał sie jak hulk, nie miał opanowania. Nawet nic nie powiedziałem ruszył do mnie z pięściami. Rzuciłam nim na podłogę i przygniotłem do ziemi. Po alkoholu jest słabszy, ale i tak miałem duzy problem z utrzymaniem go. Wyrwał rękę i uderzył mnie prosto w szczękę usłyszałem jakby ktoś trzasnął drzwiami. Wtedy nie było żałowania i zaczęła sie rzeźnia. Nie uderzyłem Andy'ego w twarz, ale tłukliśmy sie ostro, aż nie zaczął sie męczyć.
Po naszej szarpaninie poszedłem do Jake'a  gdzie siedziała zapłakana Alice. Jake robił co mógł aby ją pocieszyć. Alice zamarła kiedy zobaczyła moją szczękę i chyba wypadła z zawiasów. Nawet nie pytali co się stało, tylko odprowadziliśmy mało do Jinxx'a i CC'ego.

CC
Szczerze mówiąc nie spodziewałbym się że narzeczona będzie sie bać swojego narzeczonego. Musiałem z nią obgadać wszystko Jinxx poszedł do Andy'ego go ogarnąć, bądź co bądź Jeremy jest bardzo silny.
- Mała słuchaj, nie wiem czy Jinxx ci prawił kazanie, ale ja ci powiem to normalnie. On ma w chuj ciężki charakter, jest kochany dopóki go nie zdenerwujesz, a przy dziecku będzie sie bardziej denerwował, więc próbuj go opanowywać - myślę że to weźmie sobie do serca. 
 - Wiem zdążyłam go na tyle poznać ze już go na tyle poznać żeby móc sobie wyrobić o nim zdanie - powiedziała ocierając łezkę.
- Znamy go długo i wiemy, jakim potrafi być gnojem w stosunku do nas - tylko pokiwała głową widziałem że jej smutno więc ją przytuliłem do swojej piersi - Nie martw się, jutro go ogarniesz. Tylko musisz też ogarniać Ashleya Andy na kacu nie ma serca dla niego.

CDN...
Się narobiło. Czy was ten upał tez dobija? Upał czy nie upał zostawiać ładne komentarze :* 

3 komentarze:

  1. Zarypisty rozdział...tylko ,zeby Andy nie zrobił nic Alice bo mu wpierdole jak wujcio Jinxx XD A chłopaki mogliby ogarnąc jego szczenięcą dupę i troche go opanować.
    Ash dobrze zrobił...tylko szkoda ,ze też oberwał XD
    Czekam na cd z wilką niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, czy Jinxx też oberwie xd.
    Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojjj.. Andy ...

    Weź go ogarnij na szubienice powieś za jaja czy coś :D

    Czekam na next'a ;*

    OdpowiedzUsuń