wtorek, 20 sierpnia 2013

47. Sarenka

Alice
Mijały tygodnie, a blondynka nie dawała o sobie żadnego znaku, ale nie olaliśmy tego. Dzisiaj mamy termin na ginekologa. Andy jest po uszy zakochany we mnie i w moim brzuchu, raczej w czymś, a teraz bardziej w kimś kto mieszka w środku. Kiedy chodzą w przyległych bluzkach już widać lekkie wzniesienie, albo się upasłam. Ashley zachowuje się dziwnie w moim towarzystwie, nawet dziwnie jak na niego. Zanim pójdziemy do ginekologa Andy zwołał zebranie dzikusów. Nie mam pojęcia o co mu chodzi, ale zobaczymy.
Wszyscy zsiadli na kanapie nawet Killer, na środku pokoju stał pan Biersack. To wyglądało jak zbiórka na w-f jeszcze brakowało Andy'ego w krótkich spodenkach, a Jinxx powinien mieć okularki. Mniejsza przejdźmy do zebrania.
- No to chłopaki ja wam obwieszczam że jak trasa się skończy, muszę się najpierw zająć ważniejszą rzeczą, a wy mi pomożecie - powaga na jego twarzy sprawiała ze zaraz się zleje ze śmiechu.
- Dobra mów w jakiej - Jako-foch
- Trzeba wybrać imię dla tego pana lub pani Biersack - na ustach chłopaków w mig pojawił się soczysty uśmiech.
- Najpierw do się dowiedzcie co ono będzie mieć między nogami, a potem imię - zarządził CC.
- To dlatego młocie jebany jadę do ginekologa - delikatnie wytłumaczył co doprowadziło wszystkich do śmiechu.
- A nie jest za młody żeby wiedzieć kim jest - teraz 20 sekund Ash'a.
- Ma już cztery miesiące, ponad więc myślę ze za miesiąc powinniśmy już to wiedzieć - odpowiedział, ja uznałam że razem z Ellą, tak Ella przyjechała. Pójdziemy sobie na dobry koktajl i jakieś zakupy.
Jednak odkryłam że z nią mam lepsze kontakty niż z Sammi. Teraz spędzałyśmy czas w wybieraniu ciuchów dla ciężarnych kobiet. Ella ma dobry gust więc z nią ze sklepu nie wyjdziesz z brzydkimi ciuchami. Chodziłyśmy po sklepie i w sekundę jakaś dziewczyna się do mnie przyczepiła i zaczęła piszczeć ze to ja jestem Alice. Zrobiła sobie ze mną zdjęcie pogadała ze mną, zasypała mnie komplementami. Tylko jedno pytanie Co robisz w tym sklepie
Bracie co jej odpowiedzieć.poszłam na łatwiznę  i odpowiedziałam że dla koleżanki.
Poszłyśmy na lody pogadać troszkę, spędzanie z nią czasu sprawiało że jestem szczęśliwa.
- Jak myślisz co to będzie - spytał głaszcząc mnie po brzuchu.
- Dziecko, albo żyrafa, jak przejmie geny po tatusiu - wybuchła śmiechem, przy okazji na smarkała sobie na loda - Wiesz mam to w dupie, ale ważniejsze jest to żeby było zdrowe.
- W sumie rozumiem cię. Też się modle żeby było zdrowe. Wiem jak Andy zniesie jego chorobę.
- Wiem jak zniósł moją depresję, a dziecko to dla niego będzie wszystkim - powiedziałam przesuwając ponownie językiem po zmrożonym jogurcie.
W Domu.
Pochwaliłam się Andy'emu ciuchami, wszystkie mu się spodobały, ale i tak uważa że w ubraniach, czy bez nich jestem cudowna. Jake nie był gorszy i również skomplementował swoją kobietę od stóp do głów. W jednym momencie Andy się zorientował że za 3pół godziny mamy wizytę u ginekologa. Ten czop jak zawsze w innym świecie. Pojechali z nami: Ashley, Ella, Jake i CC. Teraz Jinxx pilnuje małego obsrańca.
Na miejscu, jak zawsze karta zdrowia i czekamy jakieś 10 minut. Aż w końcu moje nazwisko zostało wymówione. Ella i Andy weszli wraz ze mną.
Położyłam się na płaskim stole gdzie pani w fartuszku poprosiła, abym zdjęła koszulkę. Zostałam w samym staniku. Nagle włączyła to pikające gówno i polała mnie żelem. Takim jakimś czymś co wyglądało jak maczuga jeździła po moim  brzuchu. Kiedy maczuga zrównała się ze skórą, zerknęłam na ekran na którym pokazał się, już nie fasolek, tylko mały bobasek. Andy od razu z czymś wystrzelił.
- To mój... moja... moje dziecko - nawet pielęgniarka zaczęła brechtać.
- Ty się już zamknij - tyrpnęła w ramię debila, Ella.
- Jak pan się tak angażuje proszę - włożyła w jego ręce słuchawki które szybko ubrał na uszy. Nagle uśmiechnięty je zdjął i założył na moje uszy. Na początku nie zbyt wiele nie słyszałam, ale kiedy pielęgniarka je poprawił w moich uszach pojawił sie dźwięk sarenki która chodzi po asfalcie. Delikatne i ciche postukiwanie serduszka. Nie myśląc o makijażu nad którym sie męczyłam prawie 50 minut z oczu wypłynęły mi hektolitry łez. Andy jak zawsze mnie przytulił i powiedział żebym nie płakała. A sam miał załamany głos.
Pani wydrukowała zdjęcie, a mój narzeczony uśmiech od ucha do ucha. Ja go juz ostatni raz biorę do ginekologa.

CDN...
Dobra wróciłam i idę spać. Zostawiać komki paaa :* Gumisio-harpie 

7 komentarzy:

  1. Ojć jaki Andy .. *_* . Zajebisty rozdział, pisz mi szybko naxt'a ..xD Dobranoc :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojeeej jakie słoodkiee *-*
    Czekam na więcej ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Joooj jakie slodkie *.*
    A Andy jaka radocha hah ;D
    Czeekam ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodziutko *-*
    Czekam na next'a ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Andy zachowuje się jakby też w ciąży był ... Niech się gościu zdecyduje czy chce się śmiać czy płakać ... Serio. Radziłabym mu odwiedzić ginekologa, zanim będzie za późno i urodzi małego Biersak'a ... Czekam xd.

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha andy jaki zaciesz. No kocham go no xd bisua notka dawaj nexta... Mała<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Awwww *.*
    Jakie słodkie, rzygam tęczową tęcza *.*
    CZEKAM NA WIĘCEJ !!!

    OdpowiedzUsuń