Świadomość Andy'ego że całował się z facetem była bezcenna i niezapomniana. Mój mężczyzna zachowywał się za dziwnie jak na siebie. Był słodki jak miód z akacji.Ash również dziwnie się odzywał i chodził przymulony. Jinxx i Jake wylecieli do swoich dziewczyn na 3 dni.
Basista został w domu i pił. Mnie wzięło na sprzątanie domu. Kiedy sprzątałam kuchnie jadalni siedział Andy, wyglądał bardzo smutno. uciekło z niego calutkie powietrze. Byłam bardzo zmartwiona jego widokiem. Rzuciłam szmatkę do zlewu i podeszłam do niego i usiadłam na jego kolankach okrakiem. Zaczęłam podgryzać płaty jego uszka. Aż w końcu odwzajemnił mój pocałunek. Widziałam że co jest z nim nie tak jak powinno. Gdzie mój popierdolony chłopak?
- Andy? co się dzieje - spytałam patrząc na jego zasmuconą twarz.
- Pójdziemy dzisiaj na kolację to ci wszystko dokładnie wyjaśnię - odpowiedział całując mnie w czółko. To nie ten sam Andy.
- Jasne - lekko uniosłam brew przejeżdżając po jego gładkim policzku palcem.
Nie wiedziałam co się z nim dzisiaj dzieje, ale nie zapowiadało się nic dobrego.
Ogarniałam ryjec i nasłuchiwalam jak Andy chodzi szurając nogami po ziemi. Wyszłam z łazienki, nie mogłam patrzeć na tego człowieka. Miałam ochotę zapalić, ale ten ciec od razu usłyszał dźwięk zapalniczki. Przyleciał jak na skrzydłach i wydarł na mnie ryj. Jego Nadopiekuńczość zaczęła mnie dołować. Nie mam pojęcia czemu każdy tak się dziś zachowuje, ale ok.
Wszyscy byli przybici i smutni. O co ty kurwa jebana mac chodzi?
Usiadłam sobie na kanapie a na mnie zadomowiła się Famme. Uśmiechnęłam się. do niej przynajmniej ty jesteś dzisiaj ogarnięta i szczęśliwa powiedziałam DO KOTA (?)
Weszłam do wanny w celu cieplutkiej i milej kąpieli. Nagle do drzwi mocno zapukał Andy wyszłam i otworzyłam drzwi. Nawet na niego nie spojrzałam. dopiero kiedy usiadłam w wannie uświadomiłam sobie ze jest calutki nagi i przyszedł na pieszczoty. Pitt Bul i koza to złe połączenie. Zaczęliśmy się gryźć i szczypać z pieszczot nici. Zaczęłam go całować bardzo czule. Mój bydlak uznał ze po co sie wymieniać śliną skoro można mnie ugryźć.
Wpięłam palce w jego włoski, poczułam jak moje uda się rozchylają. To było mile uczucie. Woda chlapała nasze brzuchy, ja się krztusiłam iż byłam na dole. Andy zajmował się żeby sprawić mi przyjemność i doprowadzić do orgazmu i przy okazji nie utopić. Chyba zostanę gwiazda porno dla syrenów. Przy naszych igraszkach bałam się o dziecko, ale zaufałam Mojemu chłopakowi, on również był ostrożny i starał się być delikatny. Kiedy spojrzałam na godzinę zostały mi dwie godziny do wyszykowania się. Wygoniłam chudzielca z wanny i sama zaczęłam sie ogarniać.
1:35 później.
Andy czekał w graniaku i w eleganckich butach. Na mojej wytapetowanej twarzy pojawił się uśmiech. Kiedy byłam już przy 4 ostatnich schodkach złapał mnie jedną ręką za dłoń, a drugą za talię i jak królewnę zdjął i obrócił w okol własnej osi. Przejechał palcem po moim policzku i okrył moje ciało kurtka która również była moja. Wyszliśmy za drzwi. Na dworze panowała deszczowa pogoda i wiał dość ostry wiatr.
- Pamiętasz - spytałam mocniej ściskając jego zimna dłoń.
- Ale co - Anduch... myslenie nie boli.
- W taka pogodę się poznaliśmy. Tylko wtedy byleś moim największym koszmarem - wytłumaczyłam całując go w policzek. Mimo wysokich obcasów musiał się ciotkę schylić.
- Ach tak! Pamiętam te noc i Twój lot ze schodów - prychnął śmiechem i odwzajemnił mój pocałunek w policzek.
- Soł macz fan,wiesz - spytałam dając mu muke w ramie.
- Wiem bo sam to widziałem - klepnął mnie w pośladek. Po czemu podniósł i zaniósł do samochodu.
Pojechaliśmy do bardzo dobrej restauracji o nazwie 'Golden Way' miała 5 gwiazdek wiec można było sobie dobrze pojeść i odchodzić swoja kartę kredytowa. Podeszła do nas urocza kelnerka. Z uśmiechem podała nam menu i trzymając ścierkę w reku czekała na nasze zamówienia. ja oczywiście zamówiłam mieszankę niezgodna z prawami fizyki, a Andy'emu wystarczyło by samo menu.
To była typowa restauracja dla celebrytów. Rozglądałam się po lokalu i widziałam gwiazdy , nie koniecznie wielkie, ale jakieś zawsze. Położyłam dłoń na stole, która dokładnie objął Andy. W jego niebieski galach widziałam strach i niezaniepokojenie. O co mu chodzi?!
Raczej nie chcecie słuchać jak jemy i połykamy więc przejdę do sedna.
Kolacja była udana, ale jak to się mówi wszystko co dobre musi się skończyć. Andy przełknął ostatni kęs steku oraz nerwowo ślinę. Cos było nie tak ja to wiem.
- Alice muszę ci powiedzieć fatalne wieści - głos mu się zatrząsł przy zaczęciu.
- Jakie - poczułam ze z mojego oka wypływa łza.
- Tylko nie płacz! Wy.. wyjeżdżam w trasę - powiedział trzymając swój niski głos na wodzy.
- Balam się ze mnie zdradziłeś - odetchnęłam z ulga.
- W życiu - oznajmił - Daj mi rękę
*Daje rękę*
- Nie ta - narzekał Andy, czyli nic nowego.
- Alice... dobrze nam razem i wiesz ze to ma przyszłość. Jedziesz moją jedyna i ie zastąpioną żonką.
- Jeszcze pytasz - umieścił na moim palcu pierścionek z dużym diamentem. Bez wahania i myśli o tym ze tu są ludzie przyssałam się do jego ust. Wszyscy jak na zawołanie zrobili AWHN
- Kocham Was - odczepił się na chwilkę i położył dłoń na moim brzuchu.
Wsiedliśmy do Andomobilu. Jadąc w kierunku domu płynęłam w myślach A jednak to nie mit. W L.A. marzenia się spełniają. Jestem narzeczona Andy'ego Biersack'a + mam z nim dziecko. Nie wiedziałam ze poza przyjaciółką będę miała jakie kol wiek szczęście w życiu. Mam 5 za jakiś czas będzie 6 odpłynęłam w marzenia. Tym razem nie z kotem.
RANO
Wstałam bardzo wcześnie (inaczej 13:25) w domu była cala święta piątka. Andy siedział na kanapie z tymi neandertalczykami. Chłopcy czochrali go po głowie. Przypuszczam ze się chwalił swoim męstwem i posiadaniem narzeczonej. Chciałam od nich odejść i iść do kuchni, ale cala czwóreczka chórkiem krzyknęła 'Dzień dobry pani Biersack!' Debile.
Andy podszedł i podniósł mnie jak żonę. ucałował mnie w policzek na dzień dobry. Ale byłam smutna nie chciałam żeby wyjeżdżał. jesteśmy małżeństwem od 15 godzin i już mi go chcą zabrać. Jake od razu zobaczył moja smutna minkę i chciał spróbować mnie pocieszyć.
- Co taka smutna? Okres masz - spytał i dzięki temu prychnęłam pod nosem.
- Przed. Za 8 miesięcy mnie zaleje - wszyscy buchnęli śmiechem.
- Daj spokój! Bez ciebie się nie będziemy całować - zaśmiał się Purdy.
- Mieliśmy o tym zapomnieć łajzo - wydarł się Andy na tego pajaca.
- Nie spinaj się tak bo ty urodzisz - Andy delikatnie odstawił mnie na ziemie i jak debil pognał za Ash'em
Oni zawsze będą młodzi. Ash w szczególności.
Kiedy patyczak mu dowalił poszłam z nim na gore. Musiałam mu pomoc w pakowaniu. Nie chciałam tego robić, ale musiałam. Ze łzami w oczach wkładałam koszulki i spodnie do walizki. Przyniosłam szelki które kupiłam za swoja kasę, szelki wzorki z batmana. Na jego chudziutkiej twarzy pojawił się uśmiech. Energicznie schował szelki do walizki. Otarłam łezkę spływającą mi po policzku.
- Nie płacz przecież wrócę. jeszcze mam dwa dni. Ten spędzę na pakowaniu, jutro się wyszalejemy, Obiecuje - złożył pocałunek na moim czole.
CDN...
No to mamy łzy szczęścia i smutku.
Wena jest bo w łóżeczko się pisze najlepiej
Ooo..... chciałabym tak :3
OdpowiedzUsuńKurrfa, musisz ich rozłączyć ? ;*nexta nexta ! ;*