Alice
Jak co dzień wstałam żeby zobaczyć co przyszło mi na pocztę. Tam zastałam czynsz, rachunek za prąd, gaz wodę i list do mnie na którym był napisz Do wstrętnej suki pisane literami z gazety. Czy to jest groźba? A może ktoś chce zabić Andy'ego. Czyli groźba -_-
Treść listu wyglądała następująco:
Cześć Skarbie, tu Andy.
Nawet nie wiesz za tobą, fasolkiem i twoją broszką tęsknie,
Codziennie oglądam nasze zdjęcia, a Ci debile jeszcze mi dokuczają na ten temat
Mam rozwaloną brew bo Ash uznał że po co podać mi iPhona skoro można rzucić mi nim w twarz i teraz mam tyle tapety ile mamy w kuchni...
Otwórz delikatnie list tam znajdziesz przepustkę czekam na ciebie kochanie, pozdrawiam głównie Andy. Jinxx, Jake, CC i (Ash też, ale ci tego nie powiem bo mnie wkurwia. Niech cierpi :P)
P.S Sammi ma ten sam list tylko pisał go Jinxx <3
Wszystko pięknie, ale ten początek mnie wkurwił. Pogadam jak przyjadę do New Yorku. Przyszłam weszłam do domu i Sammi trzymała w dłoni swój list uścisnęłyśmy się ze szczęścia.
- Tez miałaś taki napis - pokazałam jej moja kopertę.
- Tak i wyjaśnię to z nim jak przyjdę do domu - uniosła brew śmiejąc się. Zaczęłyśmy się pakować.
Ash.
Więc tak, poszedłem wysłać ich listy przy tym kupiłem dwie gazety, wyciąłem z nich literki i nakleiłem na kopertę. Będzie spina na razie to mam spine z Andy'm bo denerwuje go aż do tego że denerwuje jak mała dziewczynka.
Ten cieciuch usnął więc to trzeba wykorzystać. Wziąłem bitą śmietanę i napisałem mu na brzuchu - I <3 OUTLAW i zabrałem mu fajki obok miał paczkę Durexów.
On mnie powiesi za jaja i potem je obetnie żebym spadł i rozwalił sobie pysk, no ale cóż sam sobie nagrabiłem.
Usłyszałem jak coś się rusza na łóżku, więc co. Postanowiłem się schować. Andy na 100% wstawał bo wydał z siebie ośle dźwięki.
- Co to kurwa jest?! Ja go zabiję - zaczął czekam na finał - Ash szmato mała! Gdzie są moje fajki pedale - Już mam kosę w plecach i to taką bardzo ała.
Słyszę że Andy poszedł na poszukiwanie mnie, więc wyszedłem z szafki i poszedłem do CC'ego. Miałem złe przeczucia, ale olać. Kiedy szedłem do pokoju mojego BRO ktoś mnie złamał za szyję i zza drzwi pojawił się ta wielka pała (w sensie wzrostowym hue hue Ash hater)
- Trzymaj tego żyda - powiedział wylewając jakąś substancję na niego która była kleista i przezroczysta. Spodziewałem się najgorszego.
- Co to kurwa jebana w dupę mać jest? - wydarłem się pełen obaw.
- Spuszczaliśmy się do butelki i zawartość n\butelki wylądowała do miski z miski na ciebie - Andy powiedział nie żartując, ja go puchnąłem najmocniej jak umiałem na ścianę. usłyszałem dialog między nimi.
- Andy - zaczął Jinxx.
- Słucham cię - podejrzewał że Andy uniósł brew.
- Kiedy mu powiemy ze to było białko jajek - zemsta musi być, tylko muszę pomyśleć jaka.
- Jak przyjadą dziewczyny, czyli już jutro i musimy... - nie wiem co Andy powiedział, ale chcę go zabić motyką.
Jinxx
Biedny Ash,
nie no żartuje. Jest chujem więc mam to gdzieś. Specjalnie gadaliśmy o tym zeby bał się co zrobimy dokładnie nic. On tylko będzie się bał co nam odbije. Dziewczyny przyjeżdżają jutro teraz się modle żeby nic nie wy cudował, ale ja jestem bardziej bezpieczny, Andy mu napierdolił.
Jego wyraz twarzy był piękny, troszkę białka wpadło mu do ust więc fajnie.
Pojechaliśmy z ochroną (musimy mieć tragarzy) do sklepu po zakupy żeby zrobić kolację. Andy uznał że zrobi spaghetti, a ja łososia w zalewie serowej.
Andy kupił sobie rozjaśniacz do włosów (?)
Wróciliśmy do domu, Andy wywiał do łazienki kładąc sobie mazidło na łeb. Wygląda jak alfons z włosami zaczesanymi do góry.
O kolorze czarnym nie było już śladu. Andy poszedł się suszyć, suszarka szalej. Nagle dźwięk ustał. Po chwili dostałem powiadomienie MMS. Od Andy'ego. Wybuchłem śmiechem wygląda jak mały ruchacz.
Andy
Nie wiem co mnie naszło z tym farbowaniem, ale jest gites bo już za 3 minuty jadę na lotnisko. Ash został w domu. On cos kombinuje...tylko nie wiem co.
Na lotnisku Alice przywitała mnie za ostro prawie mnie udusiła językiem.... moim na dodatek i skacząc na mnie kopnęła w splot słoneczny.
- przepraszam misiek - teraz zwolniła tempo.
- Cyba musisz mnie przepraszać częściej - zacząłem pocałunek od nowa przy tym niosąc ja do samochodu.
- po pierwsze po chuj się przefarbowałeś, nie twierdze że brzydko. Po drugie o co chodzi z tym listem - Ash!
- Ja pierdole co za debil....
Przychodzimy do hotelu. Ash leży na moim łóżku nagi z różą w ryju. Co on kurwa robi. w kieszeni miałem 'papierosy' od tego debila.
- Czekałem na ciebie Andy - wyjąłem 'papierosa' i rzuciłem w niego.
- Dobra, dobra. Masz papierosa bo łóżko plamisz i zaraz chce moje wyrko - puściłem zalotnie oczko i zacząłem robić kolację z moją myszką.
Po kolacji przeszliśmy do rzeczy. Ash ma łóżko obok i robił za komentatora.
- Andy taka wykałaczką do orgazmu jej nie doprowadzisz, więc nawet się nie trudź - zaraz go zabije.
Po naszych igraszkach ubrałem gacie i jebłem mu bombe w ryj. Zdziwił sie moją agresją, ale cóż zrobić.
CDN...
Jak wam się podoba, czemu tak mało komentujecie?
Rozdzial zajebisty ^^
OdpowiedzUsuńCzekam i zapraszam na mojego nowego bloga ; http://wecanstillsurvive-elizabethstory.blogspot.com/
Na stary blog tez zapraszam ^^ ; **
Świetny rozdział:D Czekam na następny:D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ^^.
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a. ;D
Jejku zajebisty ten rozdział
OdpowiedzUsuńPo prostu leżałam na scianie i sie smiałam. XD
Zdajecie sobie sprawę z tego że każda śmieszna akcja to jest wycięta z mojego życia?
UsuńSuper jest :D Zresztą tak jak wszystkie :D A teraz..... ogłaszam że jesteś nominowana do Liebster Award !!
OdpowiedzUsuńSzczegóły : http://cassieicarlylifestory.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
Pozdrawiam :D
Zajebiście piszesz ;*
OdpowiedzUsuń